Przed sądem federalnym rozpoczął się proces Huntera Bidena, syna prezydenta USA. Jest oskarżony o nielegalne posiadanie broni.
Biden usłyszał trzy zarzuty kryminalne, które wywodzą się z faktu, że w 2018 roku zakupił w sklepie z bronią rewolwer. W USA przed kupnem broni trzeba wypełnić specjalny formularz. Jedno z pytań dotyczy uzależnienia od narkotyków. Biden musiał w nim wpisać, że nie miał z nimi problemu, bo inaczej nie sprzedano by mu broni. Tymczasem w tomie swoich wspomnień przyznał, że w 2018 roku był uzależniony od cracku – co oznacza, że skłamał w federalnym dokumencie.
Biden posiadał ten rewolwer – Colta Cobrę w kalibrze .38 Special – przez 11 dni i ani razu z niego nie wystrzelił. 23 października Hallie Biden, wdowa po jego bracie, z którą był wtedy w związku, zabrała tę broń i wyrzuciła ją do kosza na śmieci. Po kilku godzinach wróciła, ale broni już w nim nie było. Policja z Delaware rozpoczęła w tej sprawie śledztwo. Wkrótce potem do właściciela sklepu, w którym sprzedano tę broń, przyszli agenci Secret Service i zażądali dokumentów dotyczących tej sprzedaży. Właściciel odmówił, bojąc się, że chcą wyciszyć całą sprawę, i przekazał je ostatecznie agencji ATF. Nikt nie usłyszał w związku z tym zarzutów. Warto odntować, że Biden nie był wtedy pod opieką Secret Service, a po tym zdarzeniu nie ma żadnych śladów w papierach.
W czerwcu zeszłego roku ogłoszono, że Biden dogadał się z prokuraturą. W ramach ugody miał przyznać się do zarzutów dotyczących podatków, które są klasyfikowane jako wykroczenia, i dostać dwa lata w zawieszeniu. Jeśli w tym czasie nie popełniłby żadnego przestępstwa, prokuratura wycofałaby dużo poważniejsze zarzuty dotyczące broni. Ta umowa wzbudziła jednak ogromną falę oburzenia i oskarżeń o to, że Biden jest traktowany dużo lepiej niż zwykły obywatel. Ostatecznie prokuratura musiała się z niej wycofać.
W poniedziałek wybrano ławę przysięgłych. Nie był to łatwy proces. Niektórzy potencjalni przysięgli zostali odrzuceni, bo osobiście znali rodzinę Bidenów. Innych odrzucono, bo mieli poglądy polityczne o Bidenie. Jeden potencjalny przysięgły został odrzucony, bo uznał, że to proces polityczny. Odrzucono też tych, którzy mieli silne opinie o narkotykach i ograniczeniu dostępu do broni. Mimo tych problemów – normalnych w głośnej sprawie osoby publicznej – ławę udało się skompletować w jeden dzień. Składa się z sześciu mężczyzn i sześciu kobiet, cztery kolejne kobiety są w rezerwie.
Dzisiaj prokuratorzy i obrońcy Bidena wygłoszą mowy początkowe. Sam prezydent nie będzie osobiście śledził procesu, bowiem udaje się dzisiaj z wizytą do Francji. W teorii jego synowi grozi 25 lat więzienia. W praktyce, jako osoba dotychczas niekarana, w razie skazania najprawdopodobniej dostanie dużo niższy wyrok, a być może uda mu się całkowicie uniknąć więzienia.