Zaginięcie 5-letniego Dawida Żukowskiego poruszyło niemalże całą Polskę, a przebieg śledztwa z uwagą obserwuje większość Polaków. Poszukiwanie dziecka trwa już ponad tydzień, a w sprawie pojawia się coraz więcej zaskakujących wątków. Jeden z nich przykuł uwagę rosyjskiej ambasady w Polsce. O co dokładnie chodzi?
Od samego początku poszukiwań centru uwagi koncentrowało się na zaginionym dziecku oraz jego ojcu, z którym Dawid przebywał przed zaginięciem. Natomiast na temat matki chłopca nie mówiło się prawie nic albo bardzo rzadko, wskazując jedynie, iż to do niej miał zostać docelowo dowieziony Dawid oraz że to właśnie ona zgłosiła zaginięcie syna. Co wiadomo na temat kobiety? Matka Dawida ma na imię Julia i najprawdopodobniej pochodzi z Rosji. Na rosyjski trop wskazują zarówno zeznania sąsiadów rodziny, którzy często słyszeli jak rodzice Dawidka kłócili się po rosyjsku, a także zeznania babci chłopca, która powiedział, iż matka chłopca “wyjechała na pewien czas do Rosji”. Dodatkowo ojciec zaginionego, Paweł Ż., potrafił swobodnie posługiwać się językiem rosyjskim, co daje spore przypuszczenie, iż mężczyzna mógł posiadać kontakty w tym kraju.
Sprawą zaginięcia Dawidka niemal natychmiast zainteresowała się także rosyjska ambasada, której dyplomaci ze szczególną uwagą monitorują rozwój sytuacji. Wydane nawet zostało specjalne oświadczenie, w którym dyplomaci przypominają o rosyjskim obywatelstwie chłopca, co zazwyczaj stanowi rzadkość. Dlaczego więc zostało wydane? Z powodu pojawienia się zupełnie nowego i zaskakującego wątku w całej sprawie, zgodnie z którym Dawidek został w rzeczywistości porwany i wywieziony na Wschód.