Rosjanie są wściekli na Polskę za to, że nasz kraj od samego początku solidaryzuje się z Ukrainą i na każdym kroku potępia inwazję Putina i wspiera walczących Ukraińców. Przeglądając rosyjskie media, można dojść do wniosku, że to Polacy, a nie Putin, wspólnie z Amerykanami i Ukraińcami winni są niemal każdej złej rzeczy, jaka dotyka naród rosyjski. Przykład pierwszy z brzegu? Wykluczenie Rosji z gry o Mistrzostwa Świata w piłce nożnej.
– Zawodnicy reprezentacji Polski nawoływali do bojkotu meczu z Rosjanami, dla osobistego zysku. W ten sposób oszukali Szwedów. To właśnie przez nich nasza drużyna została usunięta z walki o mundial. Tak, to obrzydliwe gnidy. Nie można tak postępować. Mówię ostro, ale takie rzeczy trzeba nazywać po imieniu. Wprost – powiedział w niedawnym wywiadzie dla portalu sports.ru dziennikarz sportowy Anton Anisimow, i kilka dni później powtórzył to na łamach “Komsomolskiej Prawdy”.
Gdyby nie kontekst całej sytuacji, czyli tysiące niewinnych ofiar wśród ukraińskich dzieci, kobiet i mężczyzn, można byłoby nawet uznać za zabawne, że dziennikarz z państwa, które według Putina prowadzi akcję “denazyfikacji” Ukrainy, używa języka, którego nie powstydziłyby się niemieckie gazety z lat 30. i 40. odnośnie Żydów. Stwierdzenie “Obrzydliwe gnidy” na myśl przywołuje takie zwroty jak “żydowski pasożyt”, czy “żydowskie żmije”, które można przeczytać na kartach “Mein Kampf”.
I nie chodzi tu przecież o jednego dziennikarza, który akurat “rozbłysnął” w pełnej krasie. Cała rosyjska machina propagandowa mówi dzisiaj językiem “hitlerowskim”. W rosyjskim przekazie Polacy są “obrzydliwymi gnidami”, a Ukraińcy “zdegenerowanymi niewdzięcznymi wieśniakami”, którzy nie dorośli do bycia Rosjanami i którzy plują na “stulecia braterstwa”. Wszystko to w kraju, który na pierwszy ogień lekką ręką posyła przede wszystkim tych, którzy stanową jego nierosyjską tkankę: Buriatów, zniewolonych przez rosyjską marionetkę Czeczenów, Inguszy, Awarów, Kałmuków, Kumyków czy Lezginów.