Rosyjscy żołnierze porywają dzieci na Ukrainie

Rzecznik Praw Obywatelskich Ukrainy Ludmyła Denisowa poinformowała, że Rosjanie porwali tysiące ukraińskich dzieci. Dodała, że teraz Kreml chce ułatwić ich „adopcję” przez Rosjan.

Denysowa poinformowała, że według różnych źródeł Rosjanie porwali już 121 tysięcy dzieci. Część z nich porwano z Mariupola i Doniecka. Rosjanie twierdzą, że to są sieroty, ale Denysowa podkreśliła, że wszystkie sieroty z np. Mariupolu zostały ewakuowane już w pierwszym dniu wojny. Jej zdaniem jeśli część „ewakuowanych” do Rosji dzieci nie ma rodziców, to nie ma ich dlatego, że zostali zabici przez Rosjan. Dodała, że strona ukraińska nie miała żadnych informacji, jakoby porwane dzieci miały status sieroty lub były pozbawione opieki rodziców.

Denysowa przypomniała, że Rosjanie porywali dzieci z okupowanego Krymu już w 2014 roku, kiedy organizowali tzw. pociągi nadziei. Porwane dzieci trafiały następnie do adopcji, za co Rosję wyrzucono z Europejskiej Sieci Rzeczników Praw Dzieci (ENOC). „Teraz raszyści (ukraińskie określenie Rosjan, od słów Rosja+faszyzm – dop. red.) strzelając z rakiet i czołgów w domy obywateli Ukrainy, zabijają rodziców i porywają nasze dzieci z okupowanych terytoriów na wschodzie i południu Ukrainy” – podkreśliła.

Denisowa dodała, że rosyjskie media już teraz szeroko informują o inicjatywie Putina, która ma na celu ułatwienie „adopcji” porwanych ukraińskich dzieci. Twierdzi, że rosyjska Duma już pracuje nad odpowiednimi poprawkami do ustawy o adopcjach, a po takiej „adopcji” odzyskanie dziecka przez ich rodziców będzie w praktyce niemożliwe.

Rzecznik stwierdziła, że działania Rosjan to rażące naruszenie prawa międzynarodowego. Przypomniała m.in. o artykule siódmym Konwencji Praw Dziecka ONZ, który daje dzieciom m.in. prawo do poznania swoich rodziców, art. 49 Konwencji Genewskiej, który zabrania przymusowych deportacji oraz art. 21 Konwencji Praw Dziecka, który dopuszcza zagraniczną adopcję wyłącznie, kiedy sierota nie może zostać oddana rodzinie lub rodzinie adopcyjnej z kraju pochodzenia. Wezwała międzynarodowe organizacje zajmujące się prawami człowieka i dzieci do powstrzymania tego procederu, a biuro Prokurator Generalnej do przeprowadzenia śledztwa.