Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) może ponownie zawiesić RUSADA. We wrześniu przywrócono rosyjską agencję w prawach członkowskich, pod warunkiem umożliwienia dostępu do laboratorium w Moskwie do 31 grudnia 2018. Termin minął, wymaganych danych nie pozyskano.
RUSADA straciła akredytację światowych władz antydopingowych w 2015 roku w związku ze skandalem, w który uwikłanych było ok. tysiąca sportowców, a także trenerów, działaczy i funkcjonariuszy państwowych. 20 września 2018 roku Komitet Wykonawczy WADA podjął decyzję o przywróceniu RUSADA, uzależnioną jednak od kilku warunków – m.in. właśnie udostępnieniem danych i próbek inspektorom WADA do końca minionego roku.
Między 17 a 21 grudnia delegacja WADA została wprawdzie wpuszczona do moskiewskiego laboratorium i – jak napisano wówczas w komunikacie – “poczyniono postępy”, jednak ostatecznie wyjechała praktycznie z niczym.
Dlatego, że strona rosyjska zgłosiła zastrzeżenia dotyczące braku wymaganej miejscowym prawem certyfikacji sprzętu wykorzystywanego przez inspektorów.
Organ WADA odpowiedzialny za stwierdzanie zgodności – lub jej braku – przepisów krajowych agencji dopingowych ze standardami światowej centrali (Compliance Review Committee – CRC) zbierze się 14-15 stycznia.
“Nikogo nie dziwi, że nie dotrzymano terminu. Najwyższy czas, żeby WADA przestała dać się podchodzić Rosjanom i jak najszybciej uznała jej działanie za niezgodne z wymaganymi standardami” – ocenił dyrektor wykonawczy amerykańskiej agencji antydopingowej Travis Tygart.
W ubiegłym tygodniu szef RUSADA Jurij Ganus zaapelował o pomoc do prezydenta Władimira Putina. “Stoimy na skraju przepaści. Proszę o ochronę teraźniejszości i przyszłości czystego sportu, obecnego i przyszłych pokoleń sportowców” – napisał.
Afera dopingowa w Rosji wybuchła w grudniu 2014 roku, gdy niemiecka stacja telewizyjna ARD wyemitowała dokument “Tajemnice dopingu – Jak Rosja produkuje swoich zwycięzców”. Ukazano w nim praktyki tuszowania oraz manipulowania wynikami testów antydopingowych.