80 lat temu zapadła decyzja o zamordowaniu polskich jeńców, którzy dostali się w ręce Sowietów. Minister Gliński zarzucił Rosji, że ta dalej kryje sprawców tej zbrodni.
Po rosyjskiej agresji na Polskę 17 września 1939 roku Rosjanie zatrzymali wielu polskich żołnierzy, oficerów oraz przedstawicieli innych formacji mundurowych – policji, Korpusu Ochrony Pogranicza itp. Wielu z nich było przedstawicielami polskich elit – nauczycielami, przedsiębiorcami, naukowcami, inżynierami – którzy wstąpili do wojska aby bronić ojczyzny. Wbrew konwencjom międzynarodowym jeńcy ci zostali oddani w ręce NKWD i osadzeni w specjalnej sieci obozów.
2 marca 1940 roku szef NKWD Ławrientij Beria skierował do Stalina tajną notatkę w której stwierdził, że polscy jeńcy wojenni (14 736 osób) oraz więźniowie z więzień na zachodniej Białorusi i Ukrainie (18632 osoby) stanowią „zdeklarowanych i nie rokujących nadziei poprawy wrogów władzy sowieckiej”. Zalecił więc ich rozstrzelanie. 80 lat temu, 5 marca Politbiuro zgodziło się na ten pomysł. W efekcie wkrótce później ruszyły masowe mordy polskich jeńców. Większość z nich zamordowano w Katyniu – miejscowości w pobliżu Smoleńska, gdzie znajdował się ośrodek wypoczynkowy NKWD.
Wicepremier Piotr Gliński na zorganizowanej z okazji tej smutnej rocznicy konferencji „Katyń Pro Memoria” zarzucił Rosji to, że ta nadal nie chce wziąć na siebie całej odpowiedzialności za tą zbrodnię. „Związek Sowiecki przez kolejnych 50 lat okłamywał opinię publiczną co do sprawstwa tej masakry, przyznał się do zbrodni na niespełna dwa lata przed swoim upadkiem” – przypomniał – „Z kolei Federacja Rosyjska, a więc następca prawny i niestety w coraz większym stopniu również ideowy kontynuator tego totalitarnego państwa, nie zdecydowała się na wskazanie i choćby symboliczne ukaranie osób odpowiedzialnych za zbrodnię katyńską”.
Gliński przypomniał, że rosyjska Główna Prokuratura Wojskowa umorzyła śledztwo w sprawie zbrodni katyńskiej gdyż stwierdziła, że jej sprawcy już nie żyją. Uzasadnienie tego umorzenia i wiele materiałów ze śledztwa zostało jednak utajnione, a same nazwiska sprawców nie zostały nigdy podane do publicznej wiadomości. „Władze rosyjskie uznały i uznają nadal, że w interesie rosyjskiej racji stanu nazwiska sprawców lepiej trzymać za siedmioma pieczęciami” – podkreślił.
Wicepremier zwrócił również uwagę, że zbrodniarze z Politbiura, którzy mają na rękach krew milionów ofiar, do dzisiaj są w Rosji honorowani. „Kilkanaście kilometrów od Lasu Katyńskiego na dworcu kolejowym w Smoleńsku wisi tablica poświęcona – cytuję – wybitnemu sowieckiemu działaczowi partyjnemu i państwowemu Kalininowi” – zwrócił uwagę. Jak wynika z notatki Politbiura Michaił Kalinin, przewodniczący Prezydium Rady Najwyższej ZSRR poparł zbrodnię katyńską.
Gliński podkreślił również, że w ostatnich latach następują w Rosji coraz częstsze próby relatywizacji tej zbrodni. W rosyjskich mediach coraz częściej pojawiają się głosy kwestionujące rosyjskie sprawstwo, a władze aktywnie walczą z pamięcią o rozstrzelanych jeńcach, na przykład próbując zdjąć pamiątkową tablicę w Twerze czy uniemożliwiając renowację cmentarza w Katyniu. Gliński przypomniał również, że kilka lat temu Rosjanie umieścili w Katyniu ekspozycję na której zestawili mord polskich jeńców ze śmiercią sowieckich jeńców po wojnie polsko-bolszewickiej, która nastąpiła głównie ze względu na epidemie chorób zakaźnych wybuchające w obozach jenieckich.
„Prawdy o Katyniu nie da się zgładzić” – podkreślił wicepremier – „Pamięta o niej cały naród polski, zwłaszcza bliscy ofiar zbrodni”.