Gubernator Florydy Ron DeSantis zaskoczył swoich wyborców. Dzień przed prawyborami w New Hampshire wycofał się z wyścigu i poparł Donalda Trumpa.
DeSantis w dużym stopniu zawdzięcza swoją karierę Trumpowi. Od 2013 roku był szeregowym kongresmanem z Florydy, praktycznie nieznanym poza rodzinnym stanem. Poparcie Trumpa pozwoliło mu jednak wygrać wybory na gubernatora Florydy w 2019 roku. Od tego czasu pokazał się jako ideowy polityk, który nie boi się kontrowersyjnych tematów, jak walka z LGBT w szkole. Jego popularność coraz bardziej rosła, a w następnych wyborach gubernatora, w 2022 roku, pokonał rywala o 19,4%, najwięcej w historii tego stanu.
Od dawna mówiło się, że DeSantis ma ambicje prezydenckie, ale początkowo się tego wypierał, twierdząc, że chce skupić się na Florydzie. Start swojej kampanii ogłosił dopiero w maju zeszłego roku. Sondaże pokazywały, że jest drugim najpopularniejszym kandydatem, ale Donald Trump miał nad nim znaczącą przewagę. W caucusie w Iowie zdobył drugie miejsce z wynikiem 21,23%, ale Donald Trump dostał ponad 51% głosów.
Jutro odbędą się prawybory w New Hampshire. Są bardzo ważne, bowiem odbywają się jako pierwsze, poza caucusem z Iowy. Tym samym przyciągają ogromną uwagę mediów, a dobry wynik w nich, choć nie przekłada się na wielu delegatów, może znacznie pomóc kandydatowi. DeSantis nie zdecydował się jednak, by w nich zawalczyć. Ogłosił w niedzielę, że wycofuje się z wyścigu.
W swoim pożegnalnym video DeSantis niemal wprost stwierdził, że wycofuje się, bo wobec ogromnego poparcia Donalda Trumpa nie ma szans na zwycięstwo. „Jest dla mnie jasne, że większość republikańskich wyborców w prawyborach chce dać Donaldowi Trumpowi kolejną szansę” – stwierdził. Dodał, że podpisał obietnicę, że będzie wspierał zwycięzcę prawyborów i planuje jej dotrzymać.
DeSantis skrytykował też drugą kandydatkę, byłą ambasador w ONZ Nikki Haley. Stwierdził, że reprezentuje „starą republikańską gwardię z lat minionych” i „zapakowaną na nowo formę podgrzanego korporacjonizmu”. Podczas kampanii wyborczej DeSantis i Haley wdali się w ostrą rywalizację, ale ona sama była dużo bardziej polubowna. „Prowadził świetną kampanię, był dobrym gubernatorem, i życzymy mu dobrze” – powiedziała na spotkaniu wyborczym po tym, gdy ogłosił swoją rezygnację – „To powiedziawszy, teraz został tylko jeden koleś i jedna dama”.
Także Trump przyjął bardziej polubowny ton. O konflikcie między byłym prezydentem i gubernatorem Florydy mówiło się od dawna, a powodem miały być ambicje tego drugiego i jego rosnąca popularność, która zaczęła zagrażać pozycji Trumpa. On sam nie szczędził mu gorzkich słów. Teraz jednak nazwał go „naprawdę wspaniałą osobą” i stwierdził, że nie może doczekać się współpracy z nim w walce o powrót do Białego Domu.
Agencja AP informuje, w oparciu o źródła w jego kampanii, że decyzja o rezygnacji nie została podjęta spontanicznie. Ludzie DeSantisa już po Iowie zaczęli się zastanawiać, jak wycofać się w sposób, który będzie dla niego najmniej kosztowny politycznie. Członkowie jego sztabu poinformowali wcześniej o tej decyzji jego głównych sponsorów. Odwołali także serię umówionych wizyt w telewizjach.
Pytaniem pozostaje to, jak będzie wyglądała polityczna przyszłość DeSantisa. Jego obecna kadencja na stanowisku gubernatora Florydy kończy się w 2027 roku, a zgodnie z prawem nie będzie mógł starać się o trzecią. Niewykluczone jest to, że Donald Trump zaproponuje mu zostanie wiceprezydentem. Pomijając osobisty konflikt, obaj politycy mają niemal identyczne poglądy, a DeSantis nadal jest jednym z najpopularniejszych Republikanów.
Także Haley czeka ciężki wybór. Zwycięstwo w New Hampshire może przedłużyć jej kampanię, ale szanse na nie nie są zbyt wielkie. Według najnowszego sondażu Trump przekroczy 50% głosów, podczas gdy poparcie Haley to 39%. Sondaż był wykonany przez CNN/UNH na początku stycznia, jeszcze przed rezygnacją DeSantisa, ale gubernator dostał w nim zaledwie 6% poparcia. Jeśli Haley nie wygra, to musi się liczyć z porażką w rodzinnej Południowej Karolinie, której była niegdyś gubernatorem – a to może być koniec jej kariery.