– Była super impreza. Wszystkie imprezy u Romana Giertycha są w przyjemnej atmosferze i gromadzą fajnych ludzi – tak, niedawną imprezę urodzinową Romana Giertycha ocenił poseł PSL-UED Michał Kamiński. Według ustaleń “Super Expressu” “balanga” miała miejsce w ubiegły piątek, w wilii polityka w Józefowie. Gazeta informuje, że zabawa była tak szampańska i głośna, że sąsiedzi mecenasa wezwali policję.
Giertych przekonuje, że było spokojnie i kameralnie, a informacje o interwencji to pomówienia.
– Nic nam o tym nie wiadomo. Gdyby policja przyjechała to powinna zadzwonić. Żadnego takiego dzwonka nie było. Natomiast liczba decybeli, po doświadczeniach ostatnich lat, była mierzona specjalistycznym sprzętem i mamy dowody, że nie przekraczała norm określonych przez prawo – powiedział nam Roman Giertych.
– To było skromne przyjęcie urodzinowe mojej żony, które odbywało się w bardzo sympatycznej i miłej atmosferze – powiedział pytany przez dziennikarza “SE” o przebieg zdarzeń.
Innego zdania są policjanci. Według kom. Sylwestra Marczaka z Komendy Stołecznej Policji, funkcjonariusze interweniowali, i to dwa razu.
– Pierwsza interwencja zakończyła się pouczeniem 40-letniego mężczyzny z powiatu zachodniego. Ponieważ jednak nadal były skargi, funkcjonariusze przyjechali drugi raz i ta interwencja po wykonaniu wszystkich czynności zakończy się skierowaniem wniosku do sądu o ukaranie za zakłócanie ciszy nocnej – powiedział Marczak gazecie.
Według ustaleń “SE” na imprezie u Giertycha oprócz wspomnianego wcześniej Michała Kamińskiego bawili się też inni opozycyjni politycy, na czele z Bronisławem Komorowskim i osoby świata show biznesu, m.in. aktorka Sonia Bohosiewicz.
Jak podaje Wirtualna Polska, to nie pierwsza taka sytuacja u Giertychów. Już w 2017 roku na imprezie z okazji urodzin żony adwokata pojawili się funkcjonariusze i to również dwukrotnie. Za ówczesne ekscesy Giertych został ukarany grzywną 200 zł.
– Zapłaciłem 200 zł grzywny za huczne urodziny mojej żony. Dla Ciebie kochanie mógłbym zapłacić 1000 razy więcej! Jeszcze raz 100 lat! – pisał wówczas mecenas. Dla Romana Giertycha to może zabawne, ale jego sąsiedzi z pewnością mają zupełnie inne zdanie na ten temat. Szczególnie ci, którzy w sobotę rano musieli iść do pracy.