Proces Romana Polańskiego w sprawie przywrócenia go do Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy nie przebiegł po myśli reżysera – donosi “Fakt”. Jednak mężczyzna najprawdopodobniej nie będzie odwoływał się od wyroku.
Roman Polański jest ścigany przez amerykański wymiar sprawiedliwości od 1977 roku. To właśnie wtedy reżyser miał podać 13-letniej wówczas Samancie Gailey (obecnie Geimer) alkohol oraz środki usypiające, a także doprowadzić ją do odbycia stosunku seksualnego z nim. Mężczyzna co prawda zawarł ugodę, gdzie przyznał się do popełnionego czynu, w zamian za co miał spędzić jedynie 42 dni w areszcie, jednak zbiegł z USA przed ogłoszeniem wyroku w obawia o niedotrzymanie warunków umowy przez sędziego.
Od tamtego czasu zdobywca Oscara z 2003 roku za film “Pianista” mieszka we Francji oraz Szwajcarii, gdzie kontynuuje swoją pracę reżyserską. Często też odwiedza Polskę. Do tej pory ani polskie, ani szwajcarskie władze odrzuciły amerykańskie wnioski o wydanie Polańskiego, z kolei Francja nie ma podpisanej umowy o ekstradycję ze Stanami Zjednoczonymi.
Mężczyzna został wyrzucony z Amerykańskiej Akademii Filmowej wraz ze znanym aktorem i komikiem Billem Cosbym, który również został oskarżony o napaść na tle seksualnym, a we wrześniu 2018 roku skazany został na karę od trzech do dziesięciu lat pozbawienia wolności. Z decyzją Akademii reżyser się nie zgodził, dlatego w kwietniu 2019 roku złożył pozew przeciwko niej twierdząc, iż ta nie zezwoliła mu na należyte dochodzenie w całej sprawie i postąpiła wbrew własnemu regulaminowi. Ostatecznie jednak Sąd Najwyższy w Los Angeles nie przychylił się do jego pisma uznając, iż Polański miał możliwość przedstawienia Akademii wszelkich istotnych dowodów.
– Cieszymy się, że sąd potwierdził, iż procedury Akademii wobec pana Polańskiego były uczciwe i rozsądne – stwierdziła Akademia w oświadczeniu po wtorkowym orzeczeniu sądu.
Prawnik reżysera zapowiedział, iż jego klient nie zamierza odwoływać się od wyroku sądu.