Legia Warszawa zremisowała u siebie z liderem Jagiellonią Białystok 1:1 w szlagierze 27. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. W innym ciekawie zapowiadającym się niedzielnym meczu trzeci w tabeli Lech wygrał w Poznaniu z finalistą pucharu kraju Pogonią Szczecin 1:0.
Piłkarze z Białegostoku mieli do niedawna realną szansę na podwójną koronę, lecz w środę przegrali w półfinale Pucharu Polski z Pogonią 1:2 po dogrywce. Teraz całą uwagę mogą więc skupić na rywalizacji ligowej.
W pierwszej połowie niedzielnego szlagieru w Warszawie wyglądali tak, jakby wciąż rozpamiętywali odpadnięcie z PP. Przegrywali po golu byłego napastnika Jagiellonii Marca Guala w 30. minucie, a mogli jeszcze wyżej – np. Tomas Pekhart trafił w poprzeczkę.
Po przerwie wciąż było ciekawie, a Jagiellonia dążyła do wyrównania. Dopięła swego w 83. minucie, gdy po podaniu Dominika Marczuka do siatki w dogodnej sytuacji trafił Jesus Imaz. To dziewiąty ligowy gol Hiszpana w tym sezonie.
Jagiellonia prowadzi w tabeli z dorobkiem 52 punktów i wyprzedza wicelidera Śląsk Wrocław o dwa, natomiast Legia jest piąta – 45.
Tego dnia odbył się również inny hit 27. kolejki. Lech pokonał u siebie Pogoń po golu Szweda Mikaela Ishaka w 77. minucie.
“Kolejorz” zrewanżował się więc “Portowcom” za dwa porażki w tym sezonie. W rundzie jesiennej ekstraklasy uległ na wyjeździe aż 0:5, natomiast 27 lutego w ćwierćfinale Pucharu Polski – 0:1 po dogrywce.
“Dwoma rzeczami jesteśmy dzisiaj rozczarowani – że przegraliśmy i nie strzeliliśmy gola. Cała reszta w naszym wydaniu była znakomita. Graliśmy bardzo dobrze, brakowało tylko jakości w wykończeniu sytuacji” – przyznał trener szczecińskiej drużyny Jens Gustafsson.
W tabeli Lech jest trzeci – 48 pkt, natomiast Pogoń pozostała na szóstej pozycji – 44.
Najwcześniej w niedzielę odbył się mecz w Łodzi, gdzie dobrze spisujący się wiosną Widzew pokonał Piasta Gliwice 1:0. Gola strzelił kwadrans przed końcem z rzutu karnego kapitan gospodarzy Bartłomiej Pawłowski.
Widzewiacy, którzy w ostatnich siedmiu ligowych meczach odnieśli pięć zwycięstw, awansowali z dorobkiem 38 pkt na ósme miejsce. Natomiast Piast będzie musiał walczyć o utrzymanie – jest trzynasty (29 pkt), z przewagą zaledwie trzech punktów nad strefą spadkową.
Dzień wcześniej wicelider Śląsk pokonał we Wrocławiu czternastą Wartę Poznań 2:1, odnosząc dopiero drugie zwycięstwo w 2024 roku.
Do przerwy gospodarze prowadzili po golu Nahuela Leivy (26.). Co więcej, od 49. minuty grali w przewadze, bowiem czerwoną kartką ukarany został piłkarz gości Tomas Prikryl. Mimo to Warta zdołała doprowadzić do wyrównania – samobójcze trafienie zaliczył Łukasz Bejger (56.). Zwycięstwo Śląskowi zapewnił dopiero w doliczonym czasie gry Erik Exposito. To 16. bramka Hiszpana, który prowadzi w klasyfikacji strzelców.
W sobotę rozegrano też dwa mecze, po których doszło do zmiany w strefie spadkowej: opuściła ją Korona Kielce, która wygrała u siebie ze Stalą Mielec 1:0 i ma 27 punktów. Utknęła w niej natomiast Puszcza Niepołomice – 26 pkt. W starciu beniaminków zespół z Małopolski zremisował bezbramkowo na Stadionie Śląskim z Ruchem Chorzów, który zgromadził 20 pkt i jest przedostatni.
W piątek doszło do niespodzianki w Radomiu, gdzie Radomiak ograł mistrza kraju Raków Częstochowa 2:1.
“Nie dziwię się frustracji kibiców, bo mistrz Polski powinien walczyć o najwyższe cele, a my – grając taki mecz – od tego celu znacznie się oddaliliśmy. W szatni, jak i w sztabie jest czysta złość, że tracimy bramki w sposób kuriozalny” – skomentował trener Rakowa Dawid Szwarga.
To trzeci z rzędu mecz jego podopiecznych bez zwycięstwa. W dwóch wcześniejszych zremisowali po 1:1 z beniaminkami – ŁKS Łódź i Ruchem Chorzów. Raków ma 45 punktów i jest czwarty.
W drugim piątkowym spotkaniu Cracovia zremisowała u siebie z ostatnim w tabeli ŁKS Łódź 2:2. Po tym meczu posadę stracił trener gospodarzy Jacek Zieliński, którego zastąpił Dawid Kroczek. Od początku 2024 roku “Pasy” wygrały tylko jeden mecz. Zajmują 12. miejsce z dorobkiem 29 punktów.
Na zakończenie kolejki w poniedziałek KGHM Zagłębie Lubin podejmie Górnika Zabrze.