Mazud Pezeszkian zwyciężył w drugiej turze wyborów prezydenckich w Iranie. Był jedynym umiarkowanym kandydatem na liście.
Pezeszkian z zawodu jest chirurgiem – kardiologiem. Był także ministrem zdrowia w administracji prezydenta Chatamiego. Głośno zrobiło się o nim w 2019 roku, kiedy skrytykował brutalne stłumienie pro-demokratycznych protestów. Skrytykował także przemoc tzw. policji moralności po śmierci Mahsy Amini. Stwierdził wtedy w telewizji, że „to była nasza wina”, bo „chcemy narzucać religię siłą, a to jest naukowo niemożliwe”.
Obecne wybory zorganizowano po śmierci poprzedniego prezydenta Raisiego w katastrofie śmigłowca, która miała miejsce w maju. Pezeszkian był jedynym kandydatem – reformatorem, któremu władze religijne pozwoliły na start. Udało mu się wygrać pierwszą turę, przy najniższej frekwencji od początku Republiki Islamskiej. Jego rywalem był ultrakonserwatywny Saeed Jalili. W drugiej turze Pezeszkian zdobył 53,6% głosów.
Ajatollah Ali Chamenei podziękował wszystkim kandydatom i pogratulował zwycięzcy. Pochwalił także władze państwa za szybkie i sprawne przeprowadzenie wyborów. Doradził też prezydentowi-elektowi, by kontynuował politykę Raisiego. Zanim obejmie urząd, jego kandydaturę będzie musiała potwierdzić wpływowa Rada Strażników.
Zdaniem ekspertów zwycięstwo Pezeszkiana może pomóc dialogowi Iranu z państwami zachodu. Na arenie krajowej również może wprowadzić nieco liberalnych zmian. Nie jest to jednak pewne. Władza prezydenta jest w Iranie mocno ograniczona. Eksperci podkreślają jednak, że o ile jego prezydentura może nie przynieść zmian, o tyle zwycięstwo jego rywala byłoby gwarancją, że sytuacja międzynarodowa Iranu ulegnie zaostrzeniu. Rzecznik Departamentu Stanu USA powiedział już, że nie spodziewają się, by jego zwycięstwo doprowadziło do „fundamentalnej zmiany kierunku Iranu lub większego szacunku dla praw człowieka jego obywateli”.