Była działaczka partii Razem Agnieszka Herrmann-Jankowska w ostatnim czasie wystosowała zarzuty wobec ugrupowania twierdząc m.in. że zarządzane jest ono poprzez “twardy mobbing”, a jej władze “zamiatały przypadki przemocy seksualnej”. Formacja Adriana Zandberga postanowiła odnieść się do tych oskarżeń.
Wszystko rozpoczęło się od wpisu jednego z internautów, który w imieniu kolegi pytał się którą opcję lepiej wybrać – SLD czy Rzem. W odpowiedzi jedna z byłych działaczek partii Zandberga odradziła wstępowania do tego ugrupowania. Swoje stanowisko poparła argumentami, zgodnie z którymi koalicjant Lewicy jest partią “zarządzaną przez twardy mobbing, w której brak merytorycznej dyskusji”, a przedsiębiorcy są tam traktowani jako “zło”. Na tym jednak zarzuty się nie skończyły.
– Niech (kolega) nie wchodzi w to bagno, z samych władz krajowych osoby poszły na leczenie psychiatryczne i były próby samobójcze, nie wyjaśniane i zamiatane przypadki przemocy seksualnej – napisała Agnieszka Herrmann-Jankowska.
Do jej oskarżeń odniosła się rzecznik Razem Dorota Olko, która przyznała, iż Herrmann-Jankowska przynależała do jej partii, jednak odeszła z niej w 2018 roku. Zapewniała jednak, iż żadne zgłoszenie na temat wspomnianych przypadków nie wpłynęło do władz ugrupowania i że gdyby to zrobiła “to Razem bardzo poważnie by je potraktowało”.
-Jeżeli Agnieszka Hermann-Jankowska ma wiedzę dotyczącą jakichkolwiek nieprawidłowości, powinna przekazać dowody organom dyscyplinarnym partii, które zajmą się sprawą. Stanie się tak nawet, jeśli zgłosi sprawę jako osoba, która już nie należy do partii – powiedziała Olko na antenie TVP Info.
Partia wypiera się wszelkich zarzutów pod jej adresem, które sformułowała jej była działaczka. Ta jednak nie daje za wygraną i za pośrednictwem Twittera broni swoich racji. Sama przyznaje, iż nie była osobą łatwą we współpracy, jednak cechowała się m.in. “pogardą dla znacznej części społeczeństwa”, “tolerowała przemoc oraz przemoc systemową”, a także miała nie zajmować się sprawami dotyczącymi m.in. praw zwierząt. “Niewybredne żarciki, radykalizm – mówiłam otwarcie i głośno, co mi nie pasuje (jak niewiele osób w Razem, będąc szczerą) i walczyłam o moje racje – mimo zderzania się z merytoryczną ścianą (mniejszy problem) i ogromną niechęcią oraz dążeniem do wykluczenia (większy problem )” – czytamy we wpisie kobiety.
-Nie dam się zastraszyć gadaniem o załatwieniu sprawy w najblizszych dniach i doprawieniu mi gęby, bycia sojuszniczką prawicy czy innymi bzdurami. No pasaran – napisała (pis. oryginalna).
W innym z komentarzy przyznała z kolei, że sama zgłaszała pewne przypadki, jakie miały miejsce w partii, jednak miały one “zaginąć”. Jako przykład podała historię dotyczącą jednego mężczyzny ze struktur ugrupowania, który miał dążyć do “jej załatwienia” oraz dopuścić się stalkingu przeciwko niej.
Niewybredne żarciki, radykalizm – mówiłam otwarcie i głośno, co mi nie pasuje (jak niewiele osób w Razem, będąc szczerą) i walczyłam o moje racje – mimo zderzania się z merytoryczną ścianą (mniejszy problem) i ogromną niechęcią oraz dążeniem do wykluczenia (większy problem ) 2/4
— Agnieszka Herrmann (@AgaHerrmann) February 19, 2020
Ale nie dam się zastraszyć gadaniem o załatwieniu sprawy w najblizszych dniach i doprawieniu mi gęby, bycia sojuszniczką prawicy czy innymi bzdurami. No pasaran 4/4
— Agnieszka Herrmann (@AgaHerrmann) February 19, 2020
Wniosek dot faceta, który obiecywał, "że mnie załatwi" i stalkował przez maile i tel, zaginął np dwa razy
— Agnieszka Herrmann (@AgaHerrmann) February 19, 2020