Do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko trójce ratowników. Prokuratura twierdzi, że nie dopełnili obowiązków i narazili tym życie i zdrowie dzieci.
Zdarzenie miało miejsce w sierpniu zeszłego roku we Władysławowie. Śledczy ustalili, że na strzeżonej plaży odpoczywały wtedy dzieci z kolonii. Wychowawcy podzielili je na dwie grupy i wpuścili do wody. W pewnym momencie zauważyli, że czwórka dzieci odłączyła się od grupy i oddaliła w głąb morza. Nie reagowały na nawoływania, więc poprosili o pomoc ratowników.
Rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prok. Grażyna Wawryniuk powiedziała, że wobec mało zdecydowanej reakcji trzech ratowników, kilka obecnych na plaży osób rzuciło się dzieciom na ratunek. W wodzie pozostała jednak dziewczynka. Gdy ratownik w końcu ją wyciągnął, była już nieprzytomna. W stanie ciężkim odwieziono ją do szpitala, gdzie na szczęście udało się ją uratować. Biegły stwierdził, że jej życie było w niebezpieczeństwie. Druga dziewczynka dostała zapalenia płuc na skutek wdychania wody. Doprowadziło to do rozstroju zdrowia na czas powyżej siedmiu dni.
Trzem ratownikom zarzucono popełnienie wspólnie i w porozumieniu czynu z art. 160 par. 2 i 3 k.k. – nieumyślnego narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia osoby, nad którą ma obowiązek opieki. Prok. Wawryniuk powiedziała, że oskarżeni „nie zachowali wymaganej ostrożności poprzez niewłaściwą obserwację kąpieliska, brak kontroli nad liczbą osób pozostających w wodzie oraz brak właściwej reakcji na trudności osób narażonych na niebezpieczeństwo w samodzielnym wyjściu z wody”, czym narazili jedno dziecko na śmierć, a drugie na utratę zdrowia. Nie przyznali się do winy.