Od sobotniego poranka wojsko Putina przeprowadza kolejne zmasowane ataki w Ukrainie. W wielu obwodach słychać eksplozje, a w niektórych miejscach występują przerwy w dostawach prądu. „To nic, wytrzymamy” – oświadczył szef biura prezydenta Ukrainy.
W sobotę 22 października w całej Ukrainie ogłoszono alarm. Jak podają media, od rana słychać eksplozje obwodach: lwowskim, wołyńskim, rówieńskim, chmielnickim, kijowskim, odeskim, czernihowskim. W tych miejscach uruchomiono obronę przeciwlotniczą, a media informują o zmasowanych atakach rakietowych na ukraińskie miasta.
Armia Putina trafiła w obiekt infrastruktury energetycznej w Łucku. W związku z tym część miasta jest pozbawiona prądu. Mer miasta zaapelował do mieszkańców o zrobienie zapasów wody. Prądu nie ma także w mieście Chmielnicki.
Z kolei szef władz obwodu kijowskiego Ołeksij Kułeba zaapelował do mieszkańców o pozostawanie w schronach.
„Kolejne rakietowe ostrzały terrorystów, którzy walczą z cywilną infrastrukturą i ludźmi” – napisał na Telegramie Andrij Jermak, szef biura prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. „To nic, wytrzymamy. Marzenie Rosjan o problemach na tyłach i wstrzymaniu wyzwalania terytorium Ukrainy jest infantylne. Stajemy się tylko bardziej źli każdego dnia. A to oznacza, że będziemy dawać jeszcze silniejszą odpowiedź” – oświadczył.