Były Minister Obrony Narodowej Radosław Sikorski orzekł na Twitterze, że Całun Turyński to średniowieczne fałszerstwo. Problem w tym, że naukowcy wcale nie są tego pewni.
Całun Turyński to przechowywany w katedrze w Turynie kawałek lnianej tkaniny na którym widać odbitą w negatywie sylwetkę człowieka. Wielu chrześcijan wierzy, że jest to obraz Jezusa Chrystusa, a całun był tkaniną, którą okryto jego zwłoki po ukrzyżowaniu. Watykan nigdy formalnie tego nie potwierdził, ale w 1958 roku papież Pius XII zezwolił na oddawanie mu czci.
W Wielką Sobotę w katedrze w Turynie miało miejsce nadzwyczajne wystawienie Całunu Turyńskiego. Odmówioną przez metropolitę Turynu arcybiskupa Cesare Nosigliego modlitwę transmitowały media z całego świata. Sikorski udostępnił na swoim Twitterze artykuł o tym wydarzeniu z portalu wPolityce z komentarzem, który podważa jego autentyczność. „Czy średniowieczny falsyfikat może zatrzymać pandemię?” – napisał.
Czy średniowieczny falsyfikat może zatrzymać pandemię? https://t.co/0MrfoOJuUj
— Radosław Sikorski 🇵🇱🇪🇺 (@sikorskiradek) April 11, 2020
Autentyczność całunu budziła wątpliwości już w średniowieczu. Badania nad nią utrudniał jednak dostęp do samego artefaktu, który z racji jego ogromnej wartości duchowej i materialnej jest mocno utrudniony. 28 maja 1898 roku włoski prawnik i fotograf-amator Secondo Pia zrobił pierwsze fotografie całunu. On też jako pierwszy zauważył, że obraz na całunie to negatyw. Jego zdjęcia pozwoliły na rozpoczęcie badań nad autentycznością całunu, a sprawa wzbudziła tak wielkie zainteresowanie, że badania te zmieniły się w osobną gałąź nauki, którą nazwano sindonologią – od greckiego słowa, którym Święty Marek określił tkaninę pogrzebową Jezusa.
Analizy zdjęć autorstwa francuskiego profesora anatomii Yvesa Delage, opublikowane na początku XX wieku wykazały, że obraz na całunie jest bez zarzutu pod względem anatomicznym. Rany, plamy krwi, stężenie pośmiertne – zdaniem francuskiego profesora oddanie ich tak dokładnie przez malarza, zwłaszcza w średniowieczu, nie było możliwe i obraz na całunie musiał powstać w nieustalony sposób przez kontakt z ciałem.
Innym popularnym argumentem zwolenników tezy o tym, że całun to fałszerstwo, był splot tkaniny. Wielu ekspertów argumentowało, że lniana tkanina pochodząca z czasów Jezusa powinna mieć znacznie prostszy splot. Ekspert od materiałów Metchild Flury-Lemberg zauważył jednak, że identyczny splot znaleziono na kawałku tkaniny znalezionym w fortecy Masada w pobliżu Morza Martwego, który bez wątpienia pochodził z I wieku naszej ery. Tym samym udowodniono, że całun mógł być wytworem tkaczy z epoki.
Wiele osób jednak to nie przekonało i badania trwały nadal. W odpowiedzi jednemu z internautów Sikorski napisał: „Czy Chrześcijaństwo wymaga wiary w fałszywe religie, których wiek został ustalony na prośbę samego kościoła?”. Wynikałoby z tego, że oparł swoją tezę o słynne badanie metodą datowania radiowęglowego przeprowadzoną w 1988 roku.
Datowanie radiowęglowe to technika pozwalająca określić przybliżony wiek obiektów na podstawie pomiarów proporcji promieniotwórczego izotopu węgla C14 i izotopów trwałych C12 i C13. Opracowano ją pod koniec lat czterdziestych a jej twórca, Williard Libby otrzymał za nią nagrodę Nobla.
Naukowcy od samego początku chcieli ją zastosować do zbadania wieku Całunu. Kościół nie chciał się na to jednak zgodzić gdyż uznał, że badanie to wymagałoby nieodwracalnego zniszczenia zbyt dużego fragmentu całunu. Dopiero dopracowanie tej metody, dzięki czemu można było przeprowadzać badania na znacznie mniejszym fragmencie, sprawiło, że Watykan wyraził zgodę. W 1986 roku przedstawiciele kościoła oraz założonej przez kościół grupy badawczej S.Tu.R.P, do której należało ok. 30 naukowców reprezentujących różne religie, także niechrześcijańskie, stworzyli tzw. protokół turyński. Według pierwszych planów próbki całunu miały trafić do siedmiu laboratoriów. Ostatecznie uznano, że wymagałoby to zniszczenia zbyt wielkich fragmentów całunu, więc wysłano je do trzech – uniwersytetów w Oksfordzie, Tucson i Zurychu.
Wyniki badań były gotowe pod koniec września 1988. 13 października ujawnił je światu kardynał Ballestrero. Ku rozczarowaniu wielu osób naukowcy doszli do wniosku, że Całun powstał pomiędzy 1260 i 1390 rokiem. Byli tego pewni na 95%. Dla wielu osób był to ostateczny argument za tym, że całun to fałszywka. Sikorski najwyraźniej do nich należy.
Problem w tym, że wśród naukowców to badanie było raczej katalizatorem dalszej dyskusji niż jej zakończeniem. Powstało szereg teorii tłumaczących jak badanie radiowęglowe mogło dać taki wynik. Niektórzy naukowcy uważali, że przypadkowo przebadano fragmenty, które zostały dodane do całunu na skutek średniowiecznych napraw. Inni zwracali uwagę, że całun został uszkodzony w pożarze, który wybuchł w kaplicy w Chambery – ich zdaniem srebro ze stopionego relikwiarza lub nawet sam dym mogły dać fałszywe wyniki. Świat naukowy daleki jest od zgodzenia się z tezą Sikorskiego.
W ostatnich latach pojawiły się również analizy, które podważają samo to badanie. Wielu naukowców przyjrzało się bliżej wynikom z poszczególnych laboratoriów i doszło do wniosku, że różnice między nimi są zbyt duże aby można było stwierdzić z 95% pewnością, że materiał faktycznie pochodzi ze średniowiecza. Nie oznacza to rzecz jasna, że tak nie jest – ale świadczy, że to słynne badanie nie musi być wcale dowodem na to, że tkanina to fałszerstwo.