Boris Johnson, który wkrótce może objąć stanowisko premiera UK, pokłócił się ze swoją partnerką. Było tak ostro, że musiała interweniować policja.
Sprawę ujawnił mediom jeden z jego sąsiadów. Mężczyzna usłyszał przez ścianę głośne krzyki i inne hałasy. Partnerka Johnsona, Carrie Symonds miała kazać mu zejść z siebie i opuścić swoje mieszkanie ale Johnson kilkukrotnie odmówił. Sąsiad twierdzi też, że słyszał coś, co brzmiało jak tłuczone talerze. Mężczyzna postanowił nagrać kłótnię swoim telefonem komórkowym – jak twierdzi po to, aby Symonds miała w razie czego dowód w sądzie.
W końcu postanowił jednak interweniować. Zapukał kilkakrotnie do ich drzwi. Kiedy nikt nie odpowiedział postanowił wezwać policję.
Policja początkowo odmawiała komentarza dla mediów. Potem wydali jednak oficjalny komunikat. Według niego dwa radiowozy i furgonetka dotarły na miejsce parę minut po północy. Policjanci weszli do mieszkania i opuścili je po upewnieniu się, że Symonds i Johnsonowi nic się nie stało i nie doszło do przemocy domowej.
To nie jest pierwszy skandal z kobietą w tle którego bohaterem jest Johnson. Dla Symonds opuścił w zeszłym roku swoją drugą żonę, Marinę Wheeler. Zdaniem jego kolegów Symonds, która zajmowała się mediami w partii, miała na niego dobry wpływ i bardzo pomogła mu w karierze.
Skandal, o którym coraz głośniej w brytyjskich mediach, wypadł jednak w bardzo niefortunnym momencie, tuż przed wyborami nowego premiera. Johnson jest zdecydowanym faworytem i wątpliwe, żeby miało mu to odebrać zwycięstwo – ale jego pozycja na starcie na pewno będzie słabsza.