Podczas gdy cały świat opłakuje odejście Tiny Turner, przyjaciółka legendarnej piosenkarki zdradziła jak wyglądały ich ostatnie wspólne spotkania. Słowa, które chora artystka wypowiedziała niedługo przed śmiercią, chwytają za serce.
W środę wieczorem świat obiegła informacja o śmierci Tiny Turner.
– Tina Turner, królowa Rock and Rolla, zmarła w spokoju dziś w wieku 83 lat po długiej chorobie w swoim domu w Kuesnacht pod Zurychem w Szwajcarii. Świat traci legendę muzyki i wzór do naśladowania – przekazał menedżer artystki.
Gwiazdę muzyki nie opuszczały problemy zdrowotne. Zmagała się m.in. z chorobą nerek i przeszła udar. W ostatnich momentach życia towarzyszyła jej m.in. przyjaciółka, Cher. 77-latka, która również jest piosenkarką odwiedzała schorowaną koleżankę w Szwajcarii. O ich spotkaniach opowiedziała w rozmowie z „The Beat With Ari Melber”.
– Zaczęłam ją odwiedzać, bo pomyślałam, że muszę poświęcić ten czas naszej przyjaźni, żeby nie pomyślała, że ktoś o niej zapomniał. Odwiedzaliśmy ją na zmianę i to zdawało się ją uszczęśliwiać – przyznała wokalistka.
– Mówiła, że nie ma dla mnie za dużo czasu, a 5 godzin później wciąż śmiałyśmy się, jak szalone. Dobrze się bawiła, mimo że była naprawdę chora i nie chciała, żeby ludzie o tym wiedzieli – opowiedziała Cher.
77-latka podkreśliła, że Turner była silna i walczyła z chorobą przez długi czas.
– Kiedyś powiedziała mi, że jest już naprawdę gotowa i po prostu nie chce tego dłużej znosić. Może nie wygrała każdej bitwy, ale stoczyła każdą wojnę. Walczyła o wszystko, w co wierzyła – wspomina przyjaciółka zmarłej gwiazdy.