– Holenderscy i belgijscy lekarze dzwonią do seniorów i namawiają ich, by nie szukali pomocy na oddziałach intensywnej terapii, gdy zarażą się koronawirusem. Jak tłumaczą, lepszym rozwiązaniem jest śmierć w domu wśród bliskich – poinformował portal polskieradio24.pl.
– Wraz z rozwojem pandemii lekarze z krajów najbardziej dotkniętych koronawirusem stanęli przed dramatycznym wyborem – komu w pierwszej kolejności udzielić pomocy, gdy na OIT zabraknie miejsc dla wszystkich chorych? Holendrzy i Flamandowie postanowili rozpocząć selekcję wcześniej, kontaktując się telefonicznie z osobami najstarszymi. W trakcie tych rozmów nakłaniają ich, by jeszcze przed zakażeniem koronawirusem, nie ubiegały się w przyszłości o miejsce na OIT – czytamy na stronach portalu.
Sprawę opisała także “Rzeczpospolita”, gdzie zaprezentowano m. in. relację rzecznika holenderskiego stowarzyszenia lekarzy (NTTG).
– Chodzi o ostrzeżenie słabych pacjentów przed niebezpieczeństwami związanymi z leczeniem Covid-19, które może oznaczać tygodnie pod respiratorem, a później jeszcze dłuższą rehabilitację – mówi cytowany przez rp.pl Jako Burgers.
Do tych informacji dla agencji Reutersa odniósł się holenderski wicepremier i minister zdrowia, którzy przyznał, że tego typu zachowania nie są “oficjalną praktyką rządu”. Jednocześnie dodał, że dyskusje na temat “zaawansowanym planowaniem opieki” między lekarzami rodzinnymi i pacjentami z poważnymi schorzeniami nie są niczym niezwykłym. „To standardowa praktyka lekarzy. Nazywamy to <<zaawansowanym planowaniem opieki>>, co oznacza rozmowę z ludźmi na temat tego, co chcieliby robić, gdyby zachorowali” – tłumaczył polityk.
Holenderskie i belgijskie praktyki dla portalu rp.pl komentował Jacek Czaputowicz:
– Państwa działają na własny rachunek, zobaczymy, jaki będzie efekt podjętych przez nie działań. Ale chciałbym zwrócić uwagę na pewną rozbieżność mentalności, być może wiążącą się z protestanckimi korzeniami Holandii i Szwecji i niektórych innych państw, pewnej akceptacji dla tragicznych skutków tej pandemii. W naszej kulturze taka logika jest jednak bardzo trudna do przyjęcia – mówił szef MSZ.