Prorosyjski polityk Robert Fico ogłosił, że udało mu się zawrzeć umowę koalicyjną. Tym samym po raz czwarty zostanie premierem Słowacji.
Fico stoi na czele lewicowej partii Smer. Jego ostatni rząd upadł w 2018 roku, na fali protestów po morderstwie znanego dziennikarza śledczego, który badał także korupcję w rządzie. W zeszłomiesięcznych wyborach parlamentarnych jego partia uzyskała najlepszy wynik, zdobywając niemal 23% głosów i 42 miejsca w 150-osobowym parlamencie.
Prorosyjski polityk zbudował koalicję
Fico ogłosił w środę, że udało mu się zawrzeć umowę koalicyjną. W jej skład wejdzie centrolewicowa partia Hlas. Założyli ją członkowie Smeru, którzy odeszli po 2018 roku, a jej liderem jest Peter Pellegrini, jego były zastępstwa. W ostatnich wyborach zajęła trzecie miejsce, zdobywając 27 stołków, a trzecią partią koalicji zostanie nacjonalistyczna, a także prorosyjska SNS, która ma 10 miejsc.
Według umowy Smer wyznaczy premiera – którym raczej na pewno zostanie Fico – i sześciu ministrów. Hlas dostanie siedem ministerstw i stołek marszałka sejmu, a SNS trzy ministerstwa. Partie nie ujawniły na razie podziału i nazwisk kandydatów. Fico spodziewa się, że rozmowy pójdą szybko, a on sam będzie reprezentował Słowację na następnym szczycie UE, który ma się odbyć pod koniec października.
Koniec wsparcia dla Ukrainy?
Umowa koalicyjna stwierdza, że polityka zagraniczna Słowacji nadal będzie oparta o członkostwo w UE, NATO i innych organizacjach międzynarodowych. Ma jednak także „w pełni respektować suwerenność i narodowe interesy”. Eksperci obawiają się jednak, że nowy rząd znacznie ograniczy wsparcie dla Ukrainy. Fico nigdy nie ukrywał swoich prorosyjskich sympatii i w przeszłości krytykował wysyłanie Ukrainie broni.
Prorosyjski polityk zaczynał swoją karierę w Partii Komunistycznej, jednak ta szybko przestała istnieć. Kiedy jej spadkobiercy, partia SDL, odmówiła mu stołka ministra, założył własną partię Smer. Premierem został w 2006, 2012 i 2016 roku. Jego popularność znowu wzrosła w trakcie pandemii. Krytykował wtedy maski i lockdowny. Podczas kampanii obiecywał, że Ukraina nie dostanie od Słowacji ani jednego pocisku więcej. Eksperci uważają jednak, że zmiana polityki w tym temacie nie jest przesądzona.