Prawnicy Trumpa świętują. Sąd zezwolił na audyt maszyn do głosowania

Sąd w Michigan zezwolił na audyt 22 maszyn do głosowania. Sprawa nie jest bezpośrednio powiązana z wyborami prezydenckimi ale być może przypadkiem uda się odkryć dowody na oszustwo wyborcze.

W USA wybory zwykle są łączone ze sobą. 3 listopada Amerykanie głosowali więc nie tylko na prezydenta ale także w wyborach do Izby Reprezentantów czy – w tych stanach, w których skończyły się kadencje – w wyborach do Senatu. W dniu wyborów organizuje się także referenda.

W hrabstwie Antrim w Michigan, tego dnia zorganizowano referendum w sprawie przepisów dotyczących marihuany. Jeden z wyborców, Wiliam Bailey, uważał, że wyniki nie odpowiadały prawdzie i podał urzędników wyborczych do sądu żądając audytu maszyn do głosowania. Sędzia sądu okręgowego hrabstwa Antrim Kevin Elsenheimer zezwolił na takie badanie. Poddane mu będą 22 maszyny do liczenia głosów produkcji firmy Dominion Systems.

Sprawa nie ma związku z wyborami prezydenckimi ale prawnicy Trumpa cieszą się z tego wyroku. Maszyny Dominion były bowiem używane także w tych wyborach w wielu innych miejscach, w tym w stanach które okazały się kluczowe do zwycięstwa Bidena. Pojawiły się jednak doniesienia, że zaliczały one głosy na Trumpa Bidenowi. Jeżeli audyt wykaże w nich nieprawidłowości, to da im to bardzo silny argument do ręki.

Hrabstwo Antrim było jednym z głównych powodów oskarżeń wobec Dominion. W tym prawicowym hrabstwie wygrał bowiem Joe Biden, co wzbudziło wątpliwości urzędników. Po ręcznym przeliczeniu głosów okazało się, że kilka tysięcy głosów na Trumpa zaliczono Bidenowi i ostatecznie nie wygrał on w tym hrabstwie. Jego władze twierdzą, że sytuację spowodował błąd operatora a nie maszyny, ale te zapewnienia nie rozwiały wątpliwości wielu osób.