Jeszcze kilka dni temu o firmie Giftpol z Radomia produkującej gadżety reklamowe słyszała zapewne tylko grupa jej klientów i pracownicy. Teraz, za sprawą zachowania jej szefa, dowiedziała się o niej cała Polska. Nie jest to jednak sława, z której ktoś powinien się cieszyć i o jaką zabiegać.
“Nie ważne, czy mówią o tobie dobrze czy źle, ważne żeby mówili”, kilka godzin temu cieszył się administrator facebookowego profilu przedsiębiorstwa, najprawdopodobniej sam właściciel – Dariusz Jabłoński.
Post był odpowiedzią na aferę, która rozpętała się na portalach społecznościowych po opublikowaniu przez jego byłą pracownicę screenów z rozmowy na Skype. Wynikało z nich, że to właśnie w trakcie tej rozmowy zwolniono ją z pracy. Internauci przy okazji prześwietli działalność firmy Dariusza Jabłońskiego i na jaw wyszły „kolejne kwiatki” radomskiego przedsiębiorcy.
Zacznijmy jednak od początku.
„Szef mnie zwolnił na SKYPE XDDDDD, bo zrobiłam 9 wizualizacji do produkcji, a nie 15 jak grafik co pracuje od początku tutaj (drugi dzień pracy) XDDD” – napisała na portalu X użytkowniczka o nicku @samoniniko, zamieszczając pod postem screenshoty z przebiegu tej rozmowy.
Szef mnie zwolnił na SKYPE XDDDDD bo zrobiłam 9 wizualizacji do produkcji, a nie 15 jak grafik co pracuje od początku tutaj (drugi dzień pracy) XDDD pic.twitter.com/lVW5Wlu3iO
— Petrichor (@samoniniko) March 14, 2024
Dowiadujemy się z nich m.in. tego, że Jabłońskiemu nie spodobało się, że graficzka swojego drugiego dnia pracy (pierwszy był poświęcony wdrożeniom) wykonała zaledwie 9 wizualizacji, podczas, gdy jej starszy kolega zrobił ich 15. Na sugestię pracowniczki, że wciąż uczy się nowego programu, szef odpowiedział, że firma „nie płaci za naukę” i że „opadają mu ręce”. Na nic nie pomogły tłumaczenia, że graficzka nigdy wcześniej nie pracowała w programie Corel (który przez grafików uważany jest za anachroniczny), z którego korzysta firma Giftpol. Co więcej, podczas rozmowy kwalifikacyjnej nie stanowiło to problemu dla osób ją zatrudniających, ponieważ wykazała się znajomością innych programów i gotowością nauki pracy „na dostępnych narzędziach”.
Jabłoński bezceremonialnie na otwartej służbowej grupie na Skypie zarzucił jej jednak brak profesjonalizmu i wyrzucił z pracy, łaskawie oświadczając, że „zapłaci za tę edukację”. Choć już sam fakt, takiego potraktowania pracownika jest oburzający, to słowa, w jakich to zrobił, dodatkowo rzutują na jego kulturę osobistą i profesjonalizm.
To jednak nie jedyne grzechy radomskiego rekina biznesu. Z twittów @samoniniko dowiedzieliśmy się, że w ogłoszeniu o zatrudnieniu było jasno napisane, że osoba ubiegająca się o stanowisko otrzyma umowę o pracę. Ona jednak otrzymała umowę-zlecenie.
Kiedy screeny z rozmowy zaczęły krążyć po X, firma próbowała je bagatelizować i drwić z nich na Facebooku. To tylko dolało oliwy do ognia i zwiększyło zasięg wcześniejszych postów (niektóre zanotowały nawet kilka milionów wyświetleń). Informację szybko podłapały konta o wysokich zasięgach, a temat znalazł się w trendujących na X. W różnych serwisach oceniających pracodawców, jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się negatywne opinie dotyczące firmy Giftpol. Było ich tak dużo, że właściciel zdecydował się usunąć swoje przedsiębiorstwo z katalogu Google Maps, Facebooka i z Instagrama. Co więcej, postanowił zastraszyć graficzkę, że skieruje sprawę do kancelarii prawnej.
– Właściciel firmy do mnie napisał, że skieruje moje screeny do ich kancelarii prawnej. Że mają teraz hejt na firmę przeze mnie, a ja nawet nie podałam nazwy firmy oraz napisałam samą prawdę, by pokazać to, jak się traktuje pracownika – czytamy na profilu graficzki.
Po tak szerokim odzewie Jabłońskiemu najwyraźniej zaczął palić się grunt pod nogami, ponieważ na stronie internetowej firmy pojawiło się jego oświadczenie, w którym próbował tłumaczyć swoje postępowanie.
„Jako właściciel serwisu internetowego Giftpol.pl postanowiłem odnieść się na naszej stronie do sprawy , która rozlała się szerokim echem w dniu dzisiejszym po falach polskiego Internetu. / 14.03.2024/ Zatrudniliśmy nową osobę w dziale graficznym, nasze wymagania były od początku jasne, mianowicie dobra znajomość programu graficznego Corel , na którym pracuje nasza firma. Osoba ,która zgłosiła się do nas i została wybrana do pracy na tym stanowisku zadeklarowała, iż ma kwalifikacje i szybko opanuje program. Pierwszy dzień był dniem szkolenia, zasad funkcjonowania firmy, współpracy grafików z działem handlowym etc. Zaliczyliśmy ten dzień jako płatny dzień pracy , pomijając fakt że był to dzień typowo wdrożeniowy. Wystawiliśmy rachunek płatny wg obowiązujących stawek godzinowych umowy zlecenie zawartej na okres jednego próbnego miesiąca”.
Tym samym Jabłoński sam przyznał, że w momencie zatrudniania był świadomy, że nowa graficzka nie programu Corel. Pozostaje pytanie, co rozumie pod pojęciem „szybko opanuje program”. Liczył, ze nauczy się tego w 2 dni? A może w 2 godziny?
Ale to nie koniec utyskiwań „biednego przedsiębiorcy”. W dalszej części wypowiedzi żali się, że nowego pracownika trzeba wdrażać do pracy, czyli robić coś, co jest absolutnym standardem.
„Okazało się w kolejnych dwóch dniach pracy ,że w/w osoba wymaga wydatnej pomocy innych osób z działu graficznego, nie pracuje samodzielnie. Niestety nie mamy czasu na dodatkową pracę nad nową osobą i angażowania innych pracowników w jej zadania”.
W kolejnych akapitach swojego oświadczenia Jabłoński tłumaczy się, że zwolnił graficzkę przez Skype, bo często jest poza biurem, dodatkowo chwali się sukcesami firmy i opowiada, że jest to firma „społecznie użyteczna”, bo wspiera różne fundacje.
Co więcej, Jabłoński wymienia imię zwolnionej pracowniczki, chociaż w mediach społecznościowych nie było ono podawane. Deklaruje jednak, że szanuje i zaangażowanie swoich podwładnych.
W tym momencie należałoby się cofnąć o ponad rok. Niezawodni internauci szybko jednak odnieśli się i do tej deklaracji. Niejaki użytkownik MrJin Gle, w wulgarny sposób miał opisywać swoje zachowanie wobec swoich pracowników:
„Wszyscy piszą dramat etc a gdzie są pisiory??? Ja większość wyjebałem ze znajomych na FB z firmy kazałęm się zwolnić jeśli ktoś pisior” [pisownia oryginalna – red.] – czytamy, a konto MrJin Gle zdemaskowano jako jedno z kont właściciela Giftpolu. Są jeszcze inne komentarze tego samego użytkownika, ale są tak wulgarne, że nie nadają się do publikacji.
Sam Jabłoński miał zresztą być zagorzałym przeciwnikiem poprzedniej władzy. I tu kolejna ciekawostka. Internauci dotarli do informacji, że w czasie tarcz covidowych firma Giftpol dostała aż 380 tys. złotych dofinansowania od państwa.
Prawda, że pięknie się to układa?