W Kabulu, stolicy Afganistanu, miała miejsce potężna eksplozja, która miała miejsce w pobliżu ambasady USA. Co najmniej 10 osób nie żyje a kilkadziesiąt kolejnych jest rannych.
Eksplozja miała miejsce dzisiaj rano, podczas porannych godzin szczytu, kiedy na ulicach znajdowało się wielu Afgańczyków. Według oficera lokalnej policji Mohammada Karima bomba została umieszczona w samochodzie-pułapce, który został zaparkowany na ulicy w pobliżu Ministerstwa Obrony.
Następnie co najmniej trzech mężczyzn wbiegło do pobliskiego bloku i otworzyło ogień z broni ręcznej w stronę budynku departamentu logistyki Ministerstwa Obrony. Doszło do starć z siłami porządkowymi. Policja odcięła okoliczne ulice i obecnie prowadzi operację antyterrorystyczną.
Eksplozja kosztowała życie co najmniej dziesięciu osób. Co najmniej 68 osób, w tym 9 dzieci, zostało przetransportowanych do szpitali.
Odpowiedzialność za zamach wzięli na siebie Talibowie. Początkowo twierdzili jednak, że to nie oni. Ich rzecznik prasowy Zabuhullah Mujahid ujawnił, że ich celem było ministerstwo.
W okolicy w której doszło do zamachu znajduje się wiele rządowych budynków oraz ambasada USA.
Talibowie obecnie negocjują w Katarze z USA. Amerykanie chcą gwarancji, że jeśli wycofają własne siły z Afganistanu, to przedstawiciele tej grupy nie będą już gościć w swoim kraju terrorystów. Zamach zapewne skomplikuje te i tak trudne rozmowy.