Polska lekarka, która kilka dni temu została uprowadzona ze szpitala w Czadzie, wylądowała nad ranem w Polsce. Wcześniej kobieta została uwolniona z rąk porywaczy przez francuskich żołnierzy.
W piątek 9 lutego nieznani sprawcy porwali polską lekarkę, która była wolontariuszką w szpitalu Saint-Michel w miejscowości Dono Manga w południowym Czadzie. Jak przekazał gubernator tamtejszej prowincji, do placówki weszło dwóch mężczyzn w asyście fałszywego policjanta. Razem z Polką uprowadzono także meksykańskiego lekarza. Mężczyźnie udało się jednak uciec. Opowiedział on, że porywacze zapewniali jego i Polkę, że nie zrobią im krzywdy. Motywem działania sprawców miały być pieniądze. Prowadzona przez Caritas placówka, w której pracuje polska lekarka, położona jest w regionie, gdzie często dochodzi do porwań dla okupu.
Na szczęście Polka została we wtorek uwolniona z rąk porywaczy przez francuskich żołnierzy, a w czwartek o godzinie 6:15 wylądowała na lotnisku Chopina. Po uprowadzoną kobietę wysłano samolot Ministerstwa Obrony Narodowej.
– Uwolniona Polka już w domu. Dziękuję ministrowi ds. Bezpieczeństwa Publicznego i Imigracji, gen. M. Ch. Marguiemu za kierowanie akcją uwolnienia oraz żołnierzom i funkcjonariuszom sił zbrojnych i struktur bezpieczeństwa Czadu, za profesjonalne, skuteczne i szybkie działanie – napisał na platformie X minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.
Uwolniona Polka już w domu. Dziękuję ministrowi ds. Bezpieczeństwa Publicznego i Imigracji, gen. M. Ch. Marguiemu za kierowanie akcją uwolnienia oraz żołnierzom i funkcjonariuszom sił zbrojnych i struktur bezpieczeństwa Czadu, za profesjonalne, skuteczne i szybkie działanie.
— Władysław Kosiniak-Kamysz (@KosiniakKamysz) February 15, 2024
O zakończeniu misji poinformował Sztab Generalny Wojska Polskiego.
– Pracowita noc dla Sił Powietrznych. Kolejna ważna misja bezpiecznie zakończona – napisano w mediach społecznościowych. Dołączono również nagranie samolotu na lotnisku Chopina.
Szczegóły akcji uwolnienia Polki z rąk porywaczy ujawnił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera. Przekazał, że szef sztabu wojskowego gen. Fabian Mandon informował go o tym, jak francuskie wojska specjalne realizowały operację, w której doszło do wymiany ognia. Siewiera podkreślił, że była to „dynamiczna” i „profesjonalna” akcja.
– Nie było strat po stronie francuskich operatorów, natomiast dwóch porywaczy zakończyło życie doczesne – dodał szef BBN.