Polski turysta zaginął w słowackich Tatrach po tym, gdy doznał kontuzji podczas schodzenia z Lodowego Szczytu. Szukają go teraz słowaccy TOPRowcy.
Zaginięcie turysty zgłosiła w sobotę o 21 jego rodzina. Powiedzieli ratownikom, że wędrował sam, ale doznał poważnego urazu nogi, prawdopodobnie złamania, i nie był w stanie kontynuować trasy. Słowackim ratownikom udało się z nim skontaktować, ale mężczyzna nie był w stanie określić, gdzie się znajduje, nie pomógł w tym także link lokalizacyjny.
To był ostatni kontakt z nim, od jego czasu jego telefon jest niedostępny. W nocnej akcji poszukiwawczej wzięło udział 13 ratowników górskich i pies. Szukali go do rana, ale bez skutku. O akcji skierowano pięciu kolejnych ratowników, czterech kynologów z psami asystującymi oraz dwóch ratowników z Centrum Zapobiegania Lawinom, którzy przywieźli ze sobą drona poszukiwawczego. Planowano też poderwać śmigłowce, ale przeszkodziły w tym trudne warunki pogodowe – deszcz, silny wiatr i zachmurzenie.
W niedzielę ratownicy TOPR zaszli do Czarnej Jaworowej Doliny. Tam próbowali zlokalizować mężczyznę za pomocą dwóch dronów, ale im się to nie udało z powodu słabej widoczności. W poniedziałek wznowiono poszukiwania, warunki pogodowe uległy znaczącej poprawie.