Ambasador Polski napisał list otwarty do swojego rosyjskiego kolegi po fachu. Wywołało to wściekłość MSZ Rosji.
W piątek w niemieckim dzienniku Maerkische Oderzeitung ukazał się wywiad z ambasadorem Rosji w Berlinie Siergiejem Nieczajewem. Odpowiadając na pytania dziennikarzy rosyjski dyplomata po raz kolejny oskarżył Polskę o fałszowanie historii. Ambasador RP w Berlinie Andrzej Przyłębski postanowił zareagować i napisał do Nieczajewa list otwarty.
„Wbrew temu co powiedział nikt w Polsce nie lekceważy decydującego wkładu Związku Sowieckiego w zwycięstwo nad nazizmem. Nawet jeśli wkład sojuszników, w tym tysięcy polskich żołnierzy we wszystkich formacjach (w tym sowieckiej Armii Czerwonej) był ogromny” – napisał Przyłębski – „W żaden sposób nie podważa to historycznego faktu, że Związek Sowiecki zaatakował Polskę 17 września 1939 roku, wcielając w życie postanowienia tajnego protokołu Ribbentrop-Mołotow”. Przypomniał również, że to ZSRR najbardziej skorzystał na wojnie, zajmując Ukrainę, Białoruś i państwa bałtyckie oraz podporządkowując sobie m.in. Polskę, Węgry i Czechosłowację.
Przypomnienie tych faktów wywołało furię na Kremlu. W wypowiedzi dla państwowego Kanału Pierwszego rzeczniczka prasowa MSZ Maria Zacharowa nie próbowała nawet ukrywać tego oburzenia. „Absurdalnym kłamstwem” nazwała słowa o tym, że ZSRR skorzystał na II Wojnie Światowej przez okupację. „Wypowiedzi dotyczące tego, że Związek Radziecki okupował sam siebie – a właśnie tak można je kwalifikować – są wskaźnikiem, iż oficjalna Warszawa (…)zapomniała się” – grzmiała rzeczniczka „Takie jawne kłamstwo przedstawiane jest teraz jako fakty historyczne”.
W podobnym tonie wypowiedziała się o stwierdzeniach, że Armia Czerwona nie wyzwalała Warszawy – Rosjanom bardzo nie podoba się fakt, że Polska, z oczywistych względów, nie chce świętować tej rocznicy.
Zacharowa podkreśliła, że wypowiada się na temat stanowiska Warszawy – czyli rządu – a nie Polski, którą według niej stanowi „naród polski, historycy i eksperci”. Stwierdziła również, że MSZ rzekomo otrzymało informację, że „polskie struktury prorządowe i organy państwowe” przeprowadziły naradę na temat „zneutralizowania materiałów i faktów historycznych, które będzie prezentować Moskwa”. Zagroziła też, że Rosja „ma czym odpowiedzieć”.