Jacek Rozenek to nie tylko utalentowany aktor znany z takich produkcji, jak “Generał Nil”, “Klan”, czy “Barwy szczęścia”, ale też jeden z najsłynniejszych polskich “głosów”. Miliony widzów zachwycił, kiedy podkładał głos pod Bohuna w “Ogniem i Mieczem”, a dla graczy na zawsze pozostanie niepodrabialnym Geraltem z “Wiedźmina”. Kilka lat temu życie Rozenka jednak zawisło na włosku, a dalsza kariera stanęła pod znakiem zapytania. Do dziś musi mierzyć się ze skutkami przerażającego udaru. Co ciekawe, pomocną dłoń wyciągnęła do niego była żona.
Przykład małżeństwa Rozenków to z pewnością ewenement w świecie show-biznesu. Choć para się rozstała i oboje są już w nowych związkach, ich rozwód obył się bez wzajemnego wywlekania brudów, wielkich sądowych batalii, okładania się na łamach tabloidów czy rozgrywania swoich relacji za pomocą dzieci. Co więcej, zarówno Jacek jak i Małgorzata Rozenek-Majdan do dziś zapewniają, że darzą się szacunkiem i wspierają w ciężkich chwilach. Taką bez wątpienia był rozległy udar, który dotknął “Geralta” w 2019 roku. Aktor cudem uniknął śmierci, ale na wiele miesięcy utracił sprawność. Miał problemy z mówieniem, poruszaniem się i tym, co wielu z nas uważa za normalne funkcjonowanie. Dla Rozenka oznaczało to m.in. brak możliwości zarobkowania, co szybko przełożyło się na gigantyczne problemy finansowe.
I tu pomocną dłoń wyciągnęła do niego była żona. Nie tylko zrezygnowała w tym czasie z alimentów, które miałby on płacić na rzecz wspólnych dzieci, to spłacała również zaciągnięty przez niego kredyt. A zobowiązania Rozenka musiały być duże, bo jak sam przyznał, przed udarem zarabiał dobrze.
– Kilka lat temu zarabiałem godziwie, sto tysięcy miesięcznie lekką ręką. Robiłem rzeczy, które kocham. Nie czułem, że pracuję. To życie było bajką, ale nie zauważałem masy rzeczy, mimo że miałem ogromne poczucie wdzięczności i bardzo dużo pomagałem tym, którzy tego potrzebowali. Dzisiaj wiem, że jednak była to swego rodzaju bariera rozwojowa. Fajnie było zabrać dziewczynę i pojechać na Bali na dwa tygodnie, albo na tydzień na Teneryfę. To było takie głupie – mówił pod koniec roku w wywiadzie dla portalu “Co za tydzień”.
Dziś jego życie wygląda zupełnie inaczej. O wyjeździe na Bali może jedynie pomarzyć, a jego wydatki ograniczają się do naprawdę potrzebnych rzeczy. Co więcej, była żona wciąż m pomaga.
— Małgosia wspiera mnie w alimentach, nie wymaga ich ode mnie. Spłacam straszne długi, straszne. Jakoś idzie w dobra stronę, w bardzo dobrą. Teraz jest w ogóle lepiej. Mogłem marzyć o takiej sytuacji — stwierdził w rozmowie z “Faktem. W końcu też mógł wrócić do pracy.
— W tej chwili nagrywam serial, gram powieści na audiobooki, gram w dwóch przedstawieniach. Zacząłem pracować po prostu — poinformował Rozenek, który na początku roku zmuszony był ogłosić tzw. upadłość konsumencką. Dziś staje na nogi, ale przed nim jeszcze sporo do nadrobienia. Z całego serca życzymy mu powrotu do zdrowia i tego żeby swoim talentem mógł zachwycać nas przez kolejne dekady.