17-letnia uczennica z Torunia pozwała do sądu polski rząd. Domaga się, aby zrobił więcej w walce z globalnym ociepleniem.
Pochodząca z turecko-polskiej rodziny Maya Ozbayoglu jest uczennicą jednego z toruńskich liceów ogólnokształcących. Jest również aktywistką Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Wzorem szwedzkiej aktywistki klimatycznej Grety Thunberg, o której było jakiś czas temu głośno na całym świecie, od marca co piątek chodzi na wagary aby protestować przeciwko zmianom klimatu. Domaga się, aby Toruń wprowadził stan alarmu klimatycznego. Ostatnio była również jedną z organizatorek konferencji poświęconej…polskiej energetyce.
Jak informuje Gazeta Wyborcza Ozbayoglu pozwała do sądu polski rząd. Chce uznania jego odpowiedzialności za zapewnienie bezpieczeństwa klimatycznego oraz tego, żeby sąd zmusił go do podjęcia bardziej stanowczej polityki klimatycznej. Chce, żeby do 2030 roku Polska obniżyła swoje emisje dwutlenku węgla o co najmniej 60%, do 2043 roku stała się neutralna klimatycznie i aby nie przekraczała przeznaczonego na nasz kraj budżetu węglowego.
W złożeniu pozwu pomogła jej fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi oraz kancelaria GESSEL. Oprócz niej podobne pozwy złożyły cztery inne osoby. Każda z nich obwinia politykę klimatyczną rządu o coś innego. Piotr Nowakowski twierdzi, że przez nią globalne ocieplenie pogarsza kondycję drzewostanu w jego prywatnym lesie. Monika Stasiak zdecydowała się na pozew bo boi się o świat, w jakim przyjdzie żyć jej kilkuletniemu synowi. Monika Górska twierdzi, że globalne ocieplenie powoduje coraz częstsze i gwałtowniejsze deszcze, przez co jej dom jest narażony na podtopienia. Z kolei właściciel eko-gospodarstwa Piotr Romanowski twierdzi, że przez globalne ocieplenie wyschły mu stawy rybne.
Sama Ozbayoglu twierdzi, że globalne ocieplenie niszczy jej zdrowie psychiczne. „Myśląc o kryzysie klimatycznym praktycznie codziennie, nie mogąc spokojnie decydować o swojej przyszłości, jestem poszkodowana” – stwierdziła – „Cokolwiek usłyszę w szkole, przekładam to na kontekst klimatu i środowiska. To teraz nieodłączna część mojego życia. Gdybym nie była aktywistką, pewnie pogrążyłabym się w mocnej depresji”.