Polska elektrownia nie wpuściła Grety Thunberg

Nastoletnia eko-aktywistka Greta Thunberg złożyła wizytę w Polsce. Dziennikarze dowiedzieli się, że nie dostała pozwolenia wstępu do elektrowni Bełchatów.

Greta Thunberg w zeszłym tygodniu pojawiła się w Gdańsku. Jej wizyta była ogromnym zaskoczeniem. Nie tylko nie była bowiem zapowiedziana, ale w jej mediach społecznościowych nie ma żadnego śladu, że w ogóle się odbyła. Fakt, że aktywistka odwiedziła Gdańsk ujawniła dopiero jedna z lokalnych wegańskich restauracji, do której udała się na obiad.

Z Gdańska Thunberg udała się elektryczną Teslą do Bełchatowa. Towarzysząca jej ekipa filmowa nie była już tak ekologiczna i ruszyli w drogę spalinowym busem Mercedesa.

Dziennik Łódzki ujawnił, że Szwedka chciała nagrać film na terenie elektrowni Bełchatów. Dwa tygodnie temu zwróciła się z prośbą o zgodę na nagrywanie na jej terenie. Polska Grupa Energetyczna nie wyraziła jednak takiej zgody i aktywistka musiała obejść się smakiem. Zamiast tego udała się więc do gminy Kleszczów, gdzie znajduje się taras widokowy z którego można oglądać elektrownię i właśnie na nim nakręciła swój film. Komenda Powiatowa Policji w Bełchatowie potwierdziła, że faktycznie miało to miejsce, a spokoju pilnował patrol z Kleszczewa.

Tajemnicą pozostaje nadal to, po co Greta odwiedziła nasz kraj i dlaczego utrzymuje to w tajemnicy. Niektórzy komentatorzy sugerują, że może tu chodzić o kryzys wizerunkowy niemieckiego rządu. Ten bowiem wbrew publicznym deklaracjom o dekarbonizacji otworzył ostatnio nową elektrownię węglową, Datteln 4, co spowodowało furię ekologów i liczne oskarżenia o hipokryzję. Elektrownia w Bełchatowie jest największym obiektem opartym na węglu brunatnym na świecie i największym emiterem dwutlenku węgla w Polsce – rozpętanie wokół niej przez Gretę afery miałoby więc pomóc rządowi Niemiec w przykryciu własnej kompromitacji.