Piękne świadectwo wiary i duchowej dojrzałości. Aktorka Małgorzata Buczkowska, jedna z najlepszych polskich aktorek, tzw. dojrzałego pokolenia, przyznała, że swoje szczęście zawdzięcza przede wszystkim Panu Bogu. Karierę, szczęśliwe małżeństwo i duchowy spokój wymodliła podczas “kilkumiesięcznych rekolekcji”.
Choć większość telewidzów kojarzy Małgorzatę Buczkowską głównie z takich seriali jak “Korona Królów”, “Londyńczycy” czy “Ojciec Mateusz”, na swoim koncie ma między innymi świetną rolę w uhonorowanym wieloma nagrodami filmie “Fuga” Agnieszki Smoczyńskiej czy artystycznym filmie Piotra Łazarkiewicza “0_1_0”, za rolę w którym otrzymała nominację do Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego. Świetnie radzi sobie również na deskach teatrów.
Jednak to nie artystyczne dokonania czy kolejne premiery filmowe sprawiają, że od kilku lat Buczkowska jest na językach kolegów z artystycznego świata. Aktorka w odróżnieniu od wielu nie kryje się ze swoją religijnością i wiarą. Sama przyznaje, że wymodliła nawrócenie swojego męża.
Jak przyznaje w rozmowie z tygodnikiem “Niedziela” do Boga zbliżył ją jej zmarły szwagier.
– Chciał, żebyśmy będąc w różnych miejscach, byli równocześnie razem – mówi Buczkowska w rozmowie z “Niedzielą”. Co ważne, brat jej męża zmagał się z chorobą nowotworową i chciał, by szwagierka towarzyszyła mu duchowo w tej walce i wspólnie z nim modliła się o boże łaski. Kiedy zmarł, popadła w depresję i nie mogła pogodzić się z tym, że taka jest wola Najwyższego.
– Musiałam brać leki, bo nie byłam w stanie pracować. Kłóciłam się z Panem Bogiem i nie rozumiałam, jak mógł zabrać tak młodego mężczyznę. Ale od tego momentu zaczęło się moje nawrócenie – wyznała.
Prawdziwą przemianę przeszła jednak podczas ciąży, którą znosiła bardzo źle. – Dla mnie ten czas to były kilkumiesięczne rekolekcje, głęboka rozmowa z Panem Bogiem o tym, kim jestem, po co tu jestem, co jest dla mnie najważniejsze – mówi Małgorzata Buczkowska w wywiadzie dla “Niedzieli”.
Co ciekawe, jej mąż nie rozumiał jej religijnego zaangażowania, mimo że to jego brat skierował Małgorzatę na drogę modlitwy, o czym przypomniał niedawno “Super Express”.
“Ksawer Szlenkier w rozmowie z “Małym Gościem Niedzielnym” mówił, że nie rozumiał zachowania żony.- Byłem zły, że moja żona obrasta w dewocję – mówił stwierdził” – czytamy na łamach tabloidu.
Do tego tematu odniosła się także Buczkowska we wspomnianym już wywiadzie w Niedzieli. Przyznała ona, że wymodliła wówczas nawrócenie swojego małżonka.
– Któregoś razu poprosiłam Maryję, żeby Ksawery się w niej rozkochał [Maryi, nie Małgorzacie- przyp. red.] i moje modlitwy zostały wysłuchane, a dziś Ksawery należy nawet do kółka różańcowego”.
Dziś para przyznaje, że wiara jest dla nich prawdziwą ostoją.