41-letnia Ewa P. odpowie przed niemieckim sądem za morderstwo. Kobieta spowodowała wypadek, w którym zginęła dwójka dzieci.
Ta sprawa wstrząsnęła niemiecką opinią publiczną. Dwa lata temu Ewa P. jechała swoim Audi A6 przez miasto Barsinghausen w Dolnej Saksonii. Rozpędziła się do 180 km/h przy ograniczeniu do 70 km/h. W pewnym momencie próbowała wyprzedzić Seata Cuprę, którego prowadził Marco S. Mężczyzna jej na to nie pozwolił, a w ocenie prokuratury sytuacja zmieniła się w nielegalny wyścig.
W pewnym momencie Ewa P. zderzyła się z Nissanem Qashqai, którym podróżowała para z dwoma małymi synami. Jeden z chłopców zginął na miejscu. Drugi trafił do szpitala, ale nie udało się go uratować. Ich rodzice przeżyli.
Początkowo Ewa P. i Marco S. usłyszeli zarzut morderstwa, ale ostatecznie zostali skazani za udział w nielegalnym wyścigu. Polka została skazana na sześć lat więzienia, a Marco na cztery. Po apelacji Federalny Trybunał Sprawiedliwości uchylił jednak ten wyrok, a sprawa wróciła do sądu.
Kolejny proces, w którym Ewa P. jest oskarżona o morderstwo, rozpoczął się w czwartek. Podczas rozprawy kobieta przeprosiła rodziców, którym zabiła dzieci. „Sama mam troje dzieci, jestem babcią. Nie ma dnia, w którym o tym nie myślę. Do dziś nie mogę sobie z tym poradzić” – powiedziała. Niemieckie media twierdzą, że z trudem powstrzymywała łzy.
Marco S. jest oskarżony w tym samym procesie o pomocnictwo w morderstwie. Przed sądem przyznał, że jest odpowiedzialny za śmierć tych dzieci i zaproponował, że zapłaci ich rodzicom 30 tys. euro zadośćuczynienia. Ojciec chłopców powiedział, że przeprosiny nie wystarczą. Wyrok ma zapaść 24 lipca.