Policjantka ogrzała i nakarmiła noworodka. Matka nie potrafiła się nim zająć Najnowsze wiadomości z kraju

Policjantka ogrzała i nakarmiła noworodka. Matka nie potrafiła się nim zająć

Policjantka z Katowic zachowała się na medal. Własnoręcznie nakarmiła i ogrzała noworodka, który przebywał z matką na dworze bez bucików i skarpet.

Policjantka z Katowic przez weekend poszukiwała dziecka, po tym jak pojawiły się podejrzenia, że zdrowie noworodka może być zagrożone. Zawiadomienie o niewłaściwym wywiązywaniu się z obowiązków rodzicielskich przez młodą kobietę ze Śląska złożyła tamtejsza opieka społeczna. Pracownika MOPS zaniepokoiły m.in.brak szczepień u malucha oraz częste zmiany miejsca zamieszkania przez jego matkę.

Jak poinformowała Komenda Miejska Policji w Katowicach już przed weekendem funkcjonariusze starali się odnaleźć matkę z dzieckiem. Nie było to łatwe, bo kobieta często zmienia swoje miejsce pobytu krążąc między Katowicami, Knurowem a Gliwicami.  Choć w mieszkaniu w Knurowie nie stwierdzono zagrożenia to policja nie dawała za wygraną. Kolejna kontrola zaniepokoiła patrol na tyle, że przewieziono matkę do komisariatu i zaopiekowano się dzieckiem.

Noworodek był skrajnie wyziębiony

Młoda kobieta siedziała na dworze w męskim, zbyt dużym ubraniu, a dziecko miało sine z zimna, gołe nóżki. Policjantka natychmiast wzięła malucha na ręce, owinęła swoją kurką i wraz z matką udała się do komisariatu, gdzie nakarmiono malucha ciepłym mlekiem. Wezwano także pogotowie ratunkowe, by sprawdzić czy dziecko jest sdrowe.

Ratownicy stwierdzili, że maluch był wychłodzony – temperatura jego ciała spadła do 30ºC. Zdecydowano o przewiezieniu dziecka do szpitala, skąd następnie miało trafić pod opiekę rodziny prowadzącej pogotowie opiekuńcze. Sprawą matki zajmie się sąd rodzinny.

Gorzka nauczka z Częstochowy

Po sytuacji z Częstochowy, kiedy ojczym skatował 8-letniego Kamilka, a jego matka nie reagowała na gehennę dziecka, policja jest wyczulona na wszelkie zgłoszenia dotyczące zaniedbań rodziców. Przypomnijmy, że sprawa maltretowania chłopca wyszła na jaw po zgłoszeniu złożonym przez biologicznego ojca dziecka 3 kwietnia br. Interweniowała policja. Dziecko z ciężkimi obrażeniami przetransportowano do szpitala śmigłowcem. Lekarze z GCZD mówili 5 kwietnia o jego rozległych oparzeniach: głowy, tułowia oraz kończyn i złamaniach kończyn. Sygnalizowali walkę o życie dziecka i perspektywę jego długiego leczenia. Chłopiec zmarł.

Zobacz także:

Sprawa Kamilka z Częstochowy wstrząsnęła Polską

Potrącił dziecko i odjechał. “Przecież nic się nie stało”.

 

Źródło: Autor:
Fot.

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij