Podczas interwencji policjant oddał sześć strzałów do żołnierza sił powietrznych. Okazało się, że pomylił mieszkania.
Zdarzenie miało miejsce w hrabstwie Okaloosa na Florydzie 3 maja, ale dopiero teraz ujawniono nagranie z kamery na mundurze policjanta. Biuro szeryfa dostało zgłoszenie o domowej awanturze, do której doszło w jednym z apartamentowców w mieście Fort Walton Beach. Kobieta, która zadzwoniła na numer alarmowy, powiedziała, że ta para wielokrotnie się kłóciła, ale boi się, że tym razem sytuacja wymknie się spod kontroli.
Na nagraniu widać, jak zastępca szeryfa – jego tożsamość nie została na razie ujawniona – rozmawia z kobietą, która dokonała zgłoszenia. Ta tłumaczy mu, że tym razem awantura brzmiała bardzo groźnie. Gdy policjant pyta o numer mieszkania, odpowiada początkowo, że nie wie. Po tym, gdy policjant ponowił pytanie, powiedziała „1410”.
Policjant następnie wjechał na czwarte piętro. Zapukał do drzwi i krzyknął, że jest z biura szeryfa. Drzwi otworzył mu 23-letni żołnierz Sił Powietrznych USA Roger Fortson. Trzymał w dłoni pistolet, z lufą skierowaną w stronę podłogi. Widząc to, policjant sięgnął po broń i oddał do niego sześć strzałów, po czym krzyknął, żeby rzucił broń. Leżąc na podłodze, Fortson zdążył powiedzieć „nie mam jej, tam leży”. Przewieziono go do szpitala, gdzie zmarł niewiele później.
Bodycam footage of police killing Air Force Senior Airman Roger Fortson, 23, has been released after responding to the wrong apartment.
The "news" article I quoted earlier today was apparently wrong and therefor my statement that they broke the door down to gain entry was wrong… pic.twitter.com/YbIWYs91ua
— Mrgunsngear (@Mrgunsngear) May 10, 2024
Jego rodzina ujawniła, że policjant pomylił mieszkania. Fortson nie mógł się awanturować, bo mieszkał sam. Dodała, że posiadał broń legalnie – są przekonani, że miał ją w dłoni, bo słyszał walenie do drzwi i bał się o własne bezpieczeństwo. Policjant, który go zabił, został wysłany na przymusowy urlop, w jego sprawie toczy się teraz śledztwo.
Warto odnotować, że nie jest to pierwszy taki incydent w tym biurze szeryfa. W listopadzie dwójka policjantów zaczęła strzelać do siedzącego w radiowozie, skutego mężczyzny. Później okazało się, że policjant usłyszał, jak żołądź spadł na dach samochodu, i uznał, że aresztowany strzelił do niego z broni z tłumikiem. Mężczyzna cudem przeżył.