Policjant otworzył ogień do aresztowanego, który przebywał w jego radiowozie. Okazało się, że było to efektem pomyłki.
Zdarzenie miało miejsce we florydzkim hrabstwie Okaloosa w listopadzie zeszłego roku, ale lokalne biuro szeryfa dopiero teraz opublikowało nagranie. 12 listopada partnerka Marquisa Jacksona zgłosiła lokalnemu biuru szeryfa, że ten nie chce oddać jej samochodu i wysyła jej wiadomości z groźbami. Na miejsce wysłano czwórkę policjantów.
Policjanci aresztowali Jacksona, skuli go kajdankami i umieścili w radiowozie. Podczas rozmowy jego partnerka powiedziała im, że posiada broń. Pokazała im również zdjęcie, które wysłał jej z samochodu. Policjanci zauważyli na nim fragment szarego cylindra wystający spod jego ubrania. Uznali, że może to być tłumik. Hernandez postanowił wrócić do samochodu i ponownie go przeszukać, bo bał się, że podczas przeszukania przy aresztowaniu nie znaleźli broni.
Gdy podchodził do radiowozu, usłyszał huk, który uznał za wystrzał z wytłumionej broni. Przekonany, że to aresztowany do niego strzela, rzucił się na ziemię i zaczął po niej tarzać, krzycząc do radia, że padły strzały. Następnie sięgnął po broń służbową i zaczął strzelać do radiowozu. Druga policjantka, Beth Roberts, widząc to i będąc przekonana, że jej partner znalazł się pod ogniem, też otwarła ogień do radiowozu. W pewnym momencie Hernandez zaczął krzyczeć, że został trafiony.
Cop vs Acorn hitting his vehicle, colorized, November 2023 pic.twitter.com/XMkuiz2gvP
— FUNKER530 (@FunkerActual) February 13, 2024
Po wszystkim okazało się, że aresztowany nie miał przy sobie broni. Wewnętrzne śledztwo wykazało, że to, co wziął za wystrzał, było dźwiękiem żołędzia, który spadł i uderzył w dach radiowozu. Nie jest jasne, jak policjant mógł się tak pomylić – dźwięk wystrzału z broni z tłumikiem, wbrew temu, co sugerują hollywoodzkie filmy, jest nieporównywalnie głośniejszy.
Na szczęście dwójka policjantów, mimo oddania kilkunastu strzałów z bliskiej odległości, ani razu nie trafiła Jakcsona. Mężczyzna został tego samego dnia zwolniony z aresztu, nie usłyszał ostatecznie żadnych zarzutów. Policjant twierdził, że poczuł uderzenie w tors, ale nigdy wcześniej nie został postrzelony, więc nie wiedział, jakie to uczucie. Dopiero w szpitalu dowiedział się, że nie jest ranny. Wcześniej służył przez dziesięć lat w wojskach specjalnych i dwa razy był w Afganistanie, ale nie brał udziału w walkach.
Hernandez odszedł ze służby w grudniu, nie czekając na koniec śledztwa. To wykazało, że użycie przez niego siły nie miało rozsądnych powodów, ale nie zrobił tego celowo, bo naprawdę myślał, że aresztowany do niego strzela. Prokuratura uznała, że nie ma powodów, by postawić mu zarzuty. Wydział wewnętrzny stwierdził też, że Roberts nie złamała regulaminu, gdyż nie mogła wiedzieć, że nikt nie strzelał do jej partnera. Szeryf Eric Aden powiedział, że cieszą się z tego, że Jackson ani nikt inny nie został trafiony, a teraz zmienią swoje procedury treningowe, by w przyszłości nie doszło do takiej sytuacji.