Policja znalazła przykutą do drewna, wycieńczoną kobietę. Powiedziała im, że mąż zostawił ją w lesie na śmierć – ale wkrótce okazało się, że nie była to prawda.
Zdarzenie miało miejsce w stanie Maharashtra na zachodzie Indii. 27 lipca pastuch, który wypasał w okolicy swoje krowy, usłyszał krzyki. Poszedł w ich stronę i znalazł 50-letnią kobietę. Była przykuta za nogę do drzewa łańcuchem i „krzyczała jak zwierzę”. Powiadomił o tym mieszkańców wioski i lokalną policję.
Policjanci odcięli łańcuch. Kobieta była wycieńczona. Nie była w stanie mówić, ale napisała im, że to jej mąż przykuł ją do drzewa i zostawił w lesie, by zmarła z głodu. Znaleźli przy niej dokumenty, z których wynikało, że nazywa się Lalita Kayi i ma amerykańskie obywatelstwo. Znaleźli przy niej także telefon, tablet i 31 tys. rupii (ok. 1,5 tys. zł).
Sprawa wydawała się być banalna. Jej historia szybko jednak się posypała. Śledczy ustalili bowiem, że kobieta… nie ma męża. Kobieta w końcu przyznała, że sama kupiła łańcuch i przykuła się nim do drzewa. Wyznała, że była zdenerwowana, bo kończyła jej się ważność wizy i pieniądze, a do tego cierpiała na halucynacje.
Po wyjściu ze szpitala Kayi trafiła do szpitala psychiatrycznego. Jego kierownik powiedział lokalnemu oddziałowi BBC, że jej stan się poprawia. Jest już w stanie samodzielnie jeść, chodzić i ćwiczyć. Rozmawia też przez telefon ze swoją rodziną z USA.