Najnowsze wiadomości ze świata

Policja złapała pijanego kierowcę. Sąd skazał go na dożywocie

50-latek spowodował wypadek prowadząc po pijanemu. Sąd uznał, że wobec wcześniejszych wyroków za jazdę po pijanemu zostanie skazany na dożywotnie więzienie.

15 sierpnia zeszłego roku w mieście Weatherford w Teksasie doszło do wypadku samochodowego. Kierowca zignorował czerwone światło i uderzył w tył innego pojazdu. Następnie wysiadł z samochodu i powiedział jego kierowcy, że nie może zostać, bo będzie miał kłopoty, po czym uciekł z miejsca zdarzenia. Złapano go wkrótce potem. Okazało się, że 50-letni Christopher Faran Stanford miał niemal 2,7 promila alkoholu we krwi. Próbował też uderzyć głową ratownika, który udzielał mu pierwszej pomocy.

Stanford stanął przed sądem w hrabstwie Parker, gdzie przyznał się do winy. Podczas procesu wyszło na jaw, że to nie jest jego pierwszy raz. Okazało się, że miał już osiem wcześniejszych wyroków za jazdę po pijanemu, z czego cztery skończyły się pobytem w więzieniu. Prokurator ujawnił w trakcie procesu, że Stanford powiedział mu, że wcale nie ma problemu z alkoholem, a po prostu ma pecha, że dał się złapać.

Sąd nie miał dla niego litości. Sędzia skazał go na karę dożywotniego więzienia uznając, że w przeciwnym wypadku będzie nadal stanowił zagrożenie dla innych. Było to możliwe, bowiem w Teksasie obowiązuje prawo, które umożliwia skazanie na dożywocie za relatywnie małe przestępstwo osoby, która ma na koncie dwa poprzednie wyroki. Stanford będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie po odsiedzeniu minimum piętnastu lat, ale nie ma oczywiście gwarancji, że zostanie wtedy wypuszczony.

Źródło: Stefczyk.info na podst. Fox4 Autor: WM
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij