37-letni Polak został oskarżony przez prokuraturę o napaść na premier Danii. Mężczyźnie, który przebywa w areszcie, grozi kara do ośmiu lat więzienia i wydalenie z Danii. Oskarżony utrzymuje jednak, że nic nie pamięta.
Atak na szefową duńskiego rządu Matte Fredriksen miał miejsce 8 czerwca na placu Kultorvet w centrum Kopenhagi. Polak podszedł do polityk i uderzył ją pięścią w ramię. Kobieta przewróciła się i doznała uszkodzenia kręgosłupa. Jak wynika z opublikowanego przez kancelarię szefowej rządu wypisu ze szpitala, Fredriksen doznała kontuzji ramienia oraz niewielkiego odkształcenia odcinka szyjnego kręgosłupa.
37-latek, który zaatakował premier Danii, dobrowolnie zgodził się na pozostanie w areszcie do czasu rozprawy. Ta ma się odbyć w dniach 6-7 lipca, a miejscowa prokuratura oficjalnie oskarżyła Polaka o napaść na szefową rządu.
Przesłuchując oskarżonego, policja ustaliła, że wiedział on, kim jest Matte Fredriksen, jednak jego zachowanie nie było motywowane politycznie. Śledczy uznali, że postępowanie Polaka miało znamiona „czynu przypadkowego”. Grozi mu za to do ośmiu lat więzienia lub grzywna oraz wydalenie z Danii.
Mężczyzna nie przyznał się do winy i twierdzi, że nic nie pamięta. Według duńskich mediów, w chwili ataku sprawca był pod wpływem alkoholu i narkotyków.
Po ataku, który miał miejsce 8 czerwca, Fredriksen nadal pełniła obowiązki premiera, ale zrezygnowała z aktywności w kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego.