0 
0 
Pochodzący z Poznania Szymon Koszyca stał się bohaterem w USA. Podczas gry w koszykówkę kolega 17-latka stracił przytomność. Dzięki szybkiej interwencji młodego Polaka, życie Amerykanina zostało uratowane.
Zdarzenie miało miejsce na boisku do koszykówki. Nastolatek z Polski i jego 18-letni kolega Dejohn Blunt poszli tam pograć w koszykówkę. Pochodzący z Poznania 17-latek przyznaje w rozmowie z RMF FM, że był to spokojny wieczór, ale nagle usłyszał coś dziwnego. Okazało się, że Amerykanin upadł na ziemię. Polak natychmiast do niego podbiegł, ale ten nie dawał oznak życia. Jak relacjonuje, zadzwonił wówczas po pomoc, a następnie przystąpił do resuscytacji krążeniowo-oddechowej.
– Pobiegłem szybko po telefon, by zadzwonić do opiekuna naszego dormitorium. Próbowałem też utrzymać kontakt z DJ-em (Dejohn Blunt – red.), ale wdziałem, że jego klatka piersiowa się nie porusza. Wtedy przystąpiłem do RKO – opowiada Koszyca.
18-latek trafił do szpitala, gdzie zajęli się nim lekarze. Jak wyjaśnia Polak, medycy wciąż próbują ustalić, co dokładnie stało się jego koledze.
Zawodnik szkolnej drużyny Winston Salem Christian w Karolinie Północnej przyznaje, że całe zdarzenie dłużyło mu się w czasie i nie wie nawet ile trwało.
– Teraz nie wiem nawet jak to opisać. Wtedy wydawało mi się, że trwało to całą wieczność – opowiada. Dodaje, że na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Koszyca podkreśla, że nie czuje się bohaterem. Przyznaje, że zrobił to co musiał.
17-latek opowiedział stacji RMF FM, że pierwszej pomocy nauczył się w szkole i przyznaje, że ratowanie ludzkiego życia to nie to samo, co trening na manekinie.
– Polecam każdemu, by zapisał się na kurs pierwszej pomocy, niezależnie czy jest to dorosły czy dziecko. To trzeba wiedzieć. Zupełnie inaczej jest, gdy ratuje się życie człowiekowi, a zupełnie inaczej robi się to samo na manekinie – uważa Polak.
Zobacz tez:
Obserwuj nas w Google News
Ładowanie ...
