Niemiecki dziennik “Sueddeutsche Zeitung” opisuje, jak traktowani są przez pracodawców w Niemczech pracownicy sezonowi z Europy Środkowej i Wschodniej.
Wiele wskazuje na to, że niemieckie prawo do ochrony pracowników dotyczy wszystkich, poza robotnikami z Polski, Rumuni czy Słowacji. Jak informują media, pracownicy w czasie sezonowych zbiorów żyją w tragicznych warunkach.
Często stłoczeni są w zbiorczych barakach, w których nie ma nawet toalet. Kiedy potrzebują kontaktu z lekarzem, muszą prosić o zgodę swojego pracodawcy. Są też oszukiwani przy wypłatach, choć ich wynagrodzenia z reguły są jednymi z najniższych możliwych do wypłacenia.
Jednocześnie Niemcy nie ukrywają, że coraz trudniej jest im znaleźć osoby do zbierania warzyw. Dotychczas farmerzy posiłkowali się robotnikami sezonowymi z Polski i Rumunii, ale ci coraza rzadziej chcą pracować przy szparagach. Niemieckie władze sugerowały nawet, że to m.in. przez wprowadzony w Polsce program 500+ nie opłaca się już niektórym pracować przy zbiorach.
Problem dotknął w ogromnym stopniu Dolną Saksonię, gdzie uprawia się najwięcej szparagów w Niemczech. Niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych sugerowało wówczas plantatorom, że że muszą poszukać robotników w innych miejscach, bo polska gospodarka odnotowuje znaczny wzrost. Przypominało również, że nie bez wpływu na ich problemy był program 500+, który sprawił, że Polacy nie chcą już opuszczać rodzin na trzy miesiące i pracować na polu.
Zbiory ratują jeszcze pracownicy sezonowi z Rumunii, ale i dla nich praca przy szparagach wydaje się być coraz mniej atrakcyjna. Niemiecki resort spraw zagranicznych zauważa, że Rumunia jest wprawdzie trzecim najbiedniejszym krajem w UE – po Bułgarii i Chorwacji – ale rumuńska gospodarka również rozwija się dynamicznie i coraz więcej jest miejsc pracy na rynku lokalnym.