100 lat temu Polacy pierwszy raz w historii wybrali posłów do Sejmu Ustawodawczego – napisał w sobotę na Twitterze premier Mateusz Morawiecki w rocznicę tego wydarzenia.
Jak zauważył szef rządu, “obywatele odrodzonej Rzeczypospolitej, idąc do urn wyborczych, mogli poczuć nie tylko dumę, ale także nieznany wcześniej wpływ na losy ojczyzny, o którą przez lata tak mocno walczyli”.
100 lat temu, 26 stycznia 1919 r., o ósmej rano rozpoczęły się pierwsze w polskiej historii powszechne wybory parlamentarne. Ich stawką był nie tylko ustrój odrodzonej Polski, lecz i pozycja państwa na arenie międzynarodowej. Głosowanie poprzedziła zacięta kampania wyborcza.
Wybory 1919 r. były także pierwszym demokratycznym i równym głosowaniem w dziejach ziem polskich. Mimo republikańskiego i egalitarnego charakteru zapisów ordynacji oraz przedwojennych i widocznych pod niemiecką okupacją sympatii politycznych Polaków zamieszkujących wyzwoloną część kraju niemożliwe było przewidzenie rezultatów zbliżającego się głosowania. Niepokój wzbudzała możliwość wytworzenia się sytuacji, w której nie byłoby możliwe stworzenie większości zdolnej do zbudowania stabilnego gabinetu. “Rządu koalicyjnego, ze wszystkich partii utworzyć nie mogę, tych partii w Polsce jest kilkadziesiąt” – stwierdzał sam Józef Piłsudski.
Wybory zorganizowano w 33 okręgach wyborczych na 77 wyznaczonych w ordynacji wyborczej. Z ziem pozostających pod kontrolą Niemiec oraz pogrążonej w wojnie Galicji planowano włączenie w skład Sejmu Ustawodawczego posłów do Reichstagu, austriackiej Rady Państwa i Sejmu Galicyjskiego. Za posłów uznano też sześciu kandydatów z zajętego przez Czechosłowację Śląska Cieszyńskiego. Dopiero wiosną 1922 r. w polskim sejmie zasiedli posłowie Sejmu Litwy Środkowej.
Ostatecznie 26 stycznia 1919 r. na kontrolowanym przez rząd w Warszawie obszarze Królestwa Polskiego wybrano 226 posłów, w części Galicji 70. W lutym 1919 r. wybory odbyły się na Suwalszczyźnie. W czerwcu wybrano 42 posłów w Wielkopolsce oraz 11 z okolic Białegostoku i Białej Podlaskiej. W połowie 1919 r. Sejm Ustawodawczy liczył 394 posłów. Według ordynacji wyborczej miał się składać z 513 parlamentarzystów, ale w końcu osiągnął liczbę 442 mandatów.
Na szczególne podkreślenie zasługuje bardzo wysoka frekwencja. W wygłodzonej, zniszczonej wojną Polsce, w środku surowej zimy, wyniosła w zależności od okręgu od 60 do 90 proc. Ze względu na powojenny chaos i wielkie ruchy ludności nie jest możliwe jej dokładniejsze oszacowanie. Warto dodać, że w wielu miastach listy uprawnionych do głosowania sporządzali dozorcy kamienic. W Warszawie zagłosowało ok. 70 proc. uprawnionych. W wyzwolonej części Galicji frekwencja sięgnęła nawet 87 proc. Równie masowo uczestniczono w wyborach tylko w roku 1928.
Wbrew obawom o zdominowanie parlamentu przez jedną siłę polityczną prawica, centrum i lewica otrzymały każda po 1/3 mandatów. Skupiający środowiska endeckie oraz chadeckie Narodowy Komitet Stronnictw Demokratycznych zdobył 35 proc. mandatów (w stosunku do liczebności sejmu w czerwcu 1919 r.). Centrum izby stanowiły głównie ugrupowania chłopskie: PSL “Piast”, Polskie Zjednoczenie Ludowe oraz Narodowe Zjednoczenie Robotnicze i Klub Pracy Konstytucyjnej. Po lewej stronie zasiadali przedstawiciele partii lewicowych: PPS (występująca w Sejmie jako Związek Polskich Posłów Socjalistycznych), PSL “Wyzwolenie” i PSL “Lewica”. Mniejszość żydowska zdobyła 11 mandatów, niemiecka – dwa. Potwierdziła się przedwyborcza prognoza Józefa Piłsudskiego: “Nie wyjdzie w Konstytuancie nigdy większość socjalistyczna przeciw większości chłopów i księży”.