Najnowsze wiadomości ze świata

Pleśń w mieszkaniu i urzędniczy bałagan zabiły 2-letnie dziecko

Dwuletni chłopiec zmarł w grudniu 2020 roku, krótko po swoich urodzinach. Śledztwo wykazało, że powodem śmierci była pleśń w jego mieszkaniu – a jego rodzice wcześniej długo walczyli, aby coś z nią zrobiono.

Dwuletni Awaab Ishak mieszkał ze swoją rodziną w brytyjskim mieście Rochdale. Jego ojciec przybył do kraju z Sudanu jako uchodźca w 2015 roku, a w 2018 roku ściągnął tam swoją żonę. Awaab urodził się jako wcześniak i miał problemy z przeziębieniami i infekcjami wirusowymi dróg oddechowych, ale poza tym był zdrowym dzieckiem.

19 grudnia 2020 roku, tuż po swoich urodzinach, trafił do szpitala z powodu trudności z oddychaniem, ale został z niego szybko wypisany. Wrócił do niego dzień później. Jego gardło, tchawica i drogi oddechowe były tak spuchnięte, że miał problemy z oddychaniem. Doprowadziło to do zatrzymania akcji serca, lekarzom nie udało się go uratować.

Obecnie przed sądem toczy się sprawa, która ma wyjaśnić kulisy jego śmierci. Pracujący dla Home Office – brytyjskiego odpowiednika ministerstwa spraw wewnętrznych – patolog dr Philip Lumb powiedział sądowi, że przyczyną kłopotów oddechowych, które doprowadziły do jego śmierci, był długotrwały kontakt z pleśnią. Jej ślady znaleziono w jego krwi i płucach, a tak ostra reakcja organizmu sugeruje, że był na nią uczulony. Ekspert od pleśni, profesor Malcolm Richardson, zgodził się z tą opinią.

Kawalerka, w której mieszkał Awaab, należała do spółdzielni mieszkaniowej RBH, wprowadzili się do niej w 2016 roku. W październiku 2017 zauważył w kuchni charakterystyczne czarne kropki świadczące o pleśni. Zgłosił to do nadzorców, ale usłyszał, że ma kupić farbę i je zamalować.
Pleśń na dobre pojawiła się w 2018 roku. Do maja 2019 składał na nią regularne skargi, ale te nie przynosiły skutków. Jego żona zeznała przed sądem, że przestali zapraszać gości, bo każdy komentował, że ich mieszkanie wygląda odrażająco.

Mężczyzna żądał od spółdzielni przyznania im innego mieszkania, ale jego prośby były ignorowane. W czerwcu 2020 roku pozwał ją więc do sądu. Przed sądem wyszło na jaw, że miesiąc później napisała do niej list Caroline Ridley, która sprawdzała stan zdrowia dziecka, w którym prosiła o pozytywne rozpatrzenie jego podania i zwracała uwagę, że pleśń w ich mieszkaniu może być dla niego poważnym zagrożeniem. Nie otrzymała odpowiedzi. Była stażystka w RBH zeznała przed sądem, że umieściła jej list w systemie informatycznym. Przedstawiciele spółdzielni przyznali jednak, że jej pracownicy korzystali z niego w niewłaściwy sposób i nie mieli przez to kluczowych informacji – jak tej, że mężczyzna żyje w tym mieszkaniu z żoną i małym dzieckiem. Jego mieszkanie odwiedził też przedstawiciel rady miejskiej i uznał, że nie nadaje się do zamieszkania.

Po wytoczeniu im procesu RBH stwierdziła, że zgodnie z wewnętrznym regulaminem nie przeprowadzi żadnych remontów do czasu zakończenia sprawy. 14 lipca jego mieszkanie odwiedził zatrudniany przez spółdzielnię inspektor Mark Wrigley. Przed sądem zeznał, że z powodu kłopotów z systemem informatycznym nie wiedział, że w tym mieszkaniu mieszka małe dziecko – a gdyby wiedział, to mimo wcześniejszej decyzji nakazałby natychmiastowe rozpoczęcie remontu. Ojciec Awaaba wycofał swój pozew we wrześniu, ale reprezentująca go kancelaria prawna zapomniała poinformować o tym spółdzielnię.

W międzyczasie jego żona zaszła w kolejną ciążę. Opowiedziała położnym o ich problemie z pleśnią, a one wysłały trzy listy o „specjalnych okolicznościach”. Ten który był adresowany do służb zajmujących się opieką nad dziećmi nigdy jednak do nich nie dotarł, a dwa pozostałe trafiły do Ridley, która już znała tę sprawę. W końcu jednak ich mieszkaniem zajęły się odpowiednie służby. Lauren Hughes z interwencyjnej służby Rochdale’s Early Help napisała w tej sprawie do spółdzielni w listopadzie i usłyszała, że zostanie powiadomiona odpowiednia ekipa. Kiedy miesiąc później chciała się dowiedzieć o postępach sprawy, nie otrzymała odpowiedzi. Trzech pracowników RBH, którzy odwiedzili w końcu jego mieszkanie, powiedziało sądowi, że zauważyli w łazience wiadro i uznali, że problem z pleśnią powodują „rytualne kąpiele”, ale ojciec chłopca wyjaśnił, że te nie występują w ich kulturze.

Przed sądem wyszło też na jaw, że wielu mieszkańców narzekało na to, że ta spółdzielnia nie walczy z pleśnią, która coraz częściej pojawia się w ich mieszkaniach. W 2019 roku zajmujące się tym ekipy miały aż 600 zleceń oczekujących na realizację. W tym roku sprawą zajęła się także policja z obszaru metropolitarnego Manchesteru, która myślała nad postawieniem spółdzielni zarzutów rażącego zaniedbania, nieumyślnego spowodowania śmierci i nieumyślnego spowodowania śmierci przez firmę. Inspektor Mark McDonell powiedział jednak sądowi, że zebrane przez nich dowody były zbyt słabe aby skierować sprawę do sądu.

Źródło: Stefczyk.info na podst. Manchester Evening News Autor: WM
Fot. Screen z Twittera

Polecane artykuły

0 0

Polak zatrzymany w Chorwacji. Nagrywał telefonem nagie dzieci

0 0

Alarm bombowy w Paryżu! Konieczna była ewakuacja

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij