Pilot samolotu pasażerskiego przyznał się podczas lotu, że… nie ma uprawnień do lądowania

Pasażerów samolotu pasażerskiego spotkała niecodzienna sytuacja. Gdy samolot zbliżał się do lotniska docelowego, jego pilot przyznał się, że nie ma uprawnień by na nim lądować.

Jak pokazują dane z portalu FlightAware, lot 3491 linii lotniczej Skywest wystartował z San Francisco przed czasem. Jego docelowym portem było lotnisko Jackson Hole w Wyoming. Samolot ustawił się na kursie do lądowania, ale nie zmniejszył wysokości. Zamiast tego zatoczył krąg nad lotniskiem, po czym odleciał do Salt Lake City w Utah, oddalonego o ok. 450 kilometrów, gdzie ostatecznie wylądował.

Jak donoszą media, gdy maszyna zbliżała się do lotniska, jej pilot skontaktował się z nimi przez interkom. Powiedział zaskoczonym pasażerom, że bardzo ich przeprasza, ale nie ma kwalifikacji, by wylądować w Jackson Hole. Po wylądowaniu w Utah zabrał swoją torbę i wysiadł. Zdenerwowani pasażerowie czekali półtorej godziny, aż linia znalazła nowego pilota, który zabrał ich na docelowe lotnisko, dotarli tam z trzygodzinnym opóźnieniem.

Linia lotnicza twierdzi, że powodem tego incydentu było zamieszanie w ich dokumentach. Nie wyjaśnili jednak jakich kwalifikacji brakowało pilotowi, by wylądować w Jackson Hole. Dodali, że wszyscy ich piloci mają kwalifikację, by latać i lądować, a decyzję o skierowaniu tego lotu do Utah podjęto „z nadmiaru ostrożności”.

Dyrektor lotniska Jackson Hole Jim Elwood wyjaśnił, że każda linia lotnicza ma własny program certyfikacji pilotów. Dodał, że jego lotnisko ma krótki pas startowy i jest otoczone wysokimi górami, a wiejące z nich wiatry sprawiają, że lądowanie bywa trudne.