Uliczna impreza zakończyła się tragedią. W tłum wjechał pijany kierowca SUVa.
Wczoraj Amerykanie obchodzili dzień niepodległości. Z tej okazji władze wielu miast zorganizowały dla mieszkańców wiele plenerowych imprez. Jedna z nich miała miejsce parku Corleas Hook w Nowym Jorku.
Niestety ta impreza zakończyła się tragedią. W pewnym momencie szara półciężarówka Ford F-150 przejechała z dużą prędkością przez skrzyżowanie, po czym przeskoczyła chodnik, przebiła się przez płot i wjechała na murawę. Następnie uderzyła w bawiące się rodziny.
Łącznie jego kierowca zabił trzy osoby, dwie zmarły na miejscu a trzecia w szpitalu. Dziewięć kolejnych osób odniosło rany. Cztery walczą o życie, a trzy kolejne są w stanie ciężkim. Wśród rannych była matka i dwójka jej dzieci. Kiedy na miejsce dotarli ratownicy, cztery osoby były pod pojazdem. Musieli użyć podnośników i specjalnych poduszek na sprężone powietrze, by je wydostać spod ważącego ponad dwie tony pojazdu.
Świadkowie tego zdarzenia obezwładnili kierowcę samochodu by uniemożliwić mu ucieczkę. Policjanci, którzy dotarli na miejsce jako pierwsi, wyczuli u niego wyraźny zapach alkoholu. Został aresztowany i odwieziony do szpitala, gdzie zbadano mu krew. Wyniki tego badania nie zostały jeszcze ujawnione.