Miała być merytoryczna dyskusja o fuzji Orlenu z Lotosem skończyło się na wściekłych atakach na rząd i prezesa Daniela Obajtka. Polityczny spektakl w Gdańsku.
Partyjny wiec Platformy Obywatelskiej zamiast sesji rady miasta. Tak w skrócie można opisać to, jak wyglądało posiedzenie radnych poświęcone fuzji Orlenu i Lotosu. Zresztą nie radni byli tam najważniejsi. Prym wiedli pomorscy politycy PO z Europarlamentu, Sejmu i Senatu: Janusz Lewandowski, Tadeusz Aziewicz, Marek Rutka, Sławomir Rybicki czy Agnieszka Pomaska, a najczęściej przebijającymi się słowami były rozbiór i kolonizacja. Radni stanowili tylko tło, ale takie było najwyraźniej założenie.
Prawdziwy cel tej sesji został zresztą sformułowany na początku. W pierwszym z wystąpień były minister przekształceń własnościowych, a obecnie europoseł PO Janusz Lewandowski otwarcie przyznał, że przedmiotem dyskusji jest „karanie niepokornego Pomorza” przez rząd.
– Patrząc na to, co się dzieje na Pomorzu chciałbym osadzić Lotos w szerszym kontekście takich dość niepokojących działań, które mogą mieć znamiona odwetu na regionie, który jest niepokorny. Nie głosuje na obecne władze. Przecież przed Lotosem była Energa, która została przejęta za ułamek wartości – atakował Lewandowski i wyliczał „zbrodnie”, jakich dopuszczał się PiS na Gdańsku.
Co ciekawe, już na samym początku Lewandowski zaznaczył, że nie ma kompetencji, by wypowiadać się na temat „wnętrza samej operacji, która jest rozbiorem” i przyjrzy się temu Paweł Olechnowicz, nazywany przez Lewandowskiego „twórcą potęgi Lotosu”. Przypomnijmy, że Olechnowicz jest jedną z czterech osób, którym postawiono zarzuty wiążące się z wyrządzeniem spółce Lotos SA znacznej szkody majątkowej w kwocie nie mniejszej niż 246 tys. zł poprzez zawarcie w 2011 r. z jednym z podmiotów zewnętrznych, fikcyjnej umowy o świadczenie usług doradczych. Były prezes Lotosu nie przyznaje się do tego zarzutu. Podejrzanym grozi kara do ośmiu lat więzienia.
„Naczelny gospodarczy ekspert PO”, jak nazywany jest Lewandowski, skupił się natomiast głównie na atakach politycznych. Ogromny rozwój Orlenu i akwizycję przez niego kolejnych spółek, które mają służyć budowaniu bezpieczeństwa energetycznego Polski nazwał narzędziem politycznym Kaczyńskiego i porównał do… Gazpromu.
– Tworzy się takie narzędzie polityczne Kaczyńskiego – mówił Lewandowski i dodawał – Autokraci lubią mieć swoje narzędzia polityczne. Putin ma Gazprom, Łukaszenki to tutaj nie podejrzewam o tak dobre narzędzie, Orban ma MOL, no to Kaczyński ma Orlen, który obrasta w piórka jak taka choinka na Boże Narodzenie, bo jeszcze ma połknąć PGNiG – ubolewał europoseł.
W podobnym duchu co Lewandowski wypowiadał się również poseł PO Tadeusz Aziewicz, który jednocześnie przyznał wprost, że Lotos był budowany jako konkurencja dla Orlenu.
Czy jednak na polskim rynku, tak osaczanym przez wielkie zagraniczne korporacje, jest miejsce dla dwóch polskich firm nawzajem między sobą rywalizujących? Argumenty temu przeczą, ale przecież nie o argumenty tu chodzi. Najważniejszy jest atak na rząd i Orlen. Co zresztą potwierdził sam Aziewicz
– Spisywane są czyny i rozmowy, żadna władza nie trwa wiecznie. (…) Mami się nas wizją budowy multienergetycznego koncernu – ubolewał Aziewicz, nazywając rządzących Polską i Orlenem „sprzedajnymi błaznami”.
Zresztą personalnych ataków było więcej, także w innych wystąpieniach.
– Minister Sasin znany z wielu sukcesów, czego się nie dotknie zamienia się na pewno nie w złoto – ironizowała Agnieszka Pomaska, której wystąpienie można streścić jednym zdaniem: powielanie medialnych wrzutek na temat Orlenu i prezesa Obajtka. Miejsca na merytoryczne argumenty znowu zabrakło.
Podobnie jak w wystąpieniu senatora Sławomira Rybickiego, byłego przewodniczącego Fundacji Bronisława Komorowskiego, który skupił się na podkreślaniu nieobecności na sesji prezesa Daniela Obajtka. Rybicki ubolewał ponadto, że pieniądze ze sprzedaży Lotosu zasilą budżet państwa na kolejne transfery socjalne. Chodzi tu o takie programy jak 500+ czy trzynasta emerytura dla emerytów, których sukces najwyraźniej kłuje w oczy polityków PO, a sam Rybicki nazywa je „niemądrymi”. Ciekawe, że ważny polityk opozycji powiedział to w końcu wprost.
Czy w tym kontekście dziwi brak na sesji Daniela Obajtka? Przecież nie o Orlen i Lotos w tym wszystkim chodziło.