Decyzja PKW o odrzuceniu sprawozdania finansowego komitetu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości z kampanii parlamentarnej 2023 r. zapadła pod naciskiem politycznym – ocenił we wtorek w Olsztynie poseł PiS Przemysław Czarnek.
Były szef MEiN odniósł się do uchwały PKW podczas konferencji prasowej zorganizowanej wspólnie z warmińsko-mazurskimi parlamentarzystami PiS. W jego opinii Olsztyn to “ważne miejsce na mapie niesprawiedliwości i zamachu na demokrację”. Dziękował zwolennikom PiS za przekazywanie wpłat na konto partii i apelował o kolejne. Zauważył, że są to już “grube miliony” wpłacone zaledwie w ciągu kilku dni.
“Widać, że z tego zamachu guzik wyjdzie (Donaldowi) Tuskowi i wszystkim innym, którzy naciskali przez cały sierpień w sposób kłamliwy i doprowadzili do tego, że ta krucha, ale jednak większość PKW, podjęła taką, a nie inną decyzję” – ocenił polityk PiS.
Według Czarnka “ten zamach był ukartowany i widać to bardzo dokładnie po pewnej sekwencji zdarzeń”; ocenił, że najpierw “bez zająknięcia” uznano sprawozdanie PO, a zostawiono bez decyzji jedynie sprawozdanie PiS, a przez sierpień trwały ataki i ciągły nacisk na PKW. “Myśmy odpowiadali, tylko już wtedy, kiedy PO miała to sprawozdanie przyjęte, a przecież to tu, w Olsztynie odbywał się w czasie kampanii wyborczej 2023 r. spektakl pod nazwą Campus Polska” – powiedział Czarnek.
Czarnek ocenił, że Campus był finansowany z publicznych pieniędzy, bo – jak stwierdził – to samorządy zarządzane przez PO składały się na to wydarzenie. “To były grube środki finansowe, bardzo duże, które były na to przekazane i ani słowa o tym wydarzeniu w sprawozdaniu PO, a przecież treści polityczne, jakie były tutaj przekazywane, były ciągle, przez te kilka dni” – dodał.
Zaapelował też do członków PKW, by zapytali siebie, dlaczego jednym zabierają a drugim nie. “Jak zabieracie, to wszystkim. Skoro nie wolno, to nie wolno” – mówił.
Czarnek był pytany o uchwaloną pod koniec 2017 r. nowelizację Kodeksu wyborczego, która zakładała m.in. wygaszenie kadencji PKW po wyborach parlamentarnych 2019 r. oraz zmianę sposobu wyboru PKW. Na skutek tej zmiany siedmiu na dziewięciu jej członków jest wskazywanych przez Sejm, a nie – jak było wcześniej – delegowanych przez Trybunał Konstytucyjny, Naczelny Sąd Administracyjny i Sąd Najwyższy.
Według Czarnka nie ma gwarancji, że gdyby w PKW – zamiast przedstawicieli wszystkich formacji politycznych – było dziewięciu sędziów z TK, NSA i SN, to orzeczenie w sprawie sprawozdania komitetu PiS nie byłoby takie samo. “To nie w tym jest rzecz, kto jest w PKW. Rzecz jest w tym, że zostało to ukartowane pod naciskiem politycznym, którego nigdy nie było” – ocenił polityk PiS.
W ubiegły czwartek Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła sprawozdanie finansowe komitetu PiS z wyborów parlamentarnych 2023 r. i zarzuciła nieprawidłowości w finansowaniu kampanii przez PiS na kwotę 3,6 mln zł. Dotacja PiS będzie pomniejszona o 10 mln zł; partia może też zostać pozbawiona subwencji na 3 lata.
Pełnomocnik finansowy komitetu może złożyć zażalenie ws. decyzji PKW do Sądu Najwyższego w ciągu 14 dni od doręczenia mu postanowienia Komisji. Od orzeczenia SN nie przysługuje odwołanie, a ministerstwo finansów jest wtedy zobowiązane do wypłacania partii subwencji. Politycy PiS zapowiedzieli, że złożą zażalenie.
Wśród powodów odrzucenia sprawozdania wyborczego PiS, PKW wymieniło m.in. agitację wyborczą podczas pikników wojskowych, spot reklamowy Ministerstwa Sprawiedliwości, a także nieuprawnione wykorzystanie w kampanii wyborczej materiałów zamówionych i opłaconych przez Warmińsko-Mazurski Urząd Wojewódzki; z informacji przekazanej PKW przez NIK wynika, że w olsztyńskim przypadku chodzi o spoty wartości 100 tys. zł.
Podczas wtorkowej konferencji były wojewoda, a obecnie poseł PiS Artur Chojecki przypomniał, że już w kwietniu przyznał, że doszło do opłacenia z kasy urzędu faktur za dwa spoty o łącznej wartości 10 tys. zł brutto. Zastrzegł, że komitet wyborczy nie miał o tym wiedzy. Powtórzył, że nie powinno się to wydarzyć, ale był to skutek pomyłki i pieniądze zostały zwrócone.
Dodał, że nie zgadza się natomiast z ustaleniami z raportu NIK co do pozostałej kwoty. Jego zdaniem dotyczą one okresu zanim został kandydatem do Sejmu, a – jak podkreślał – PKW może badać jedynie działalność komitetu wyborczego w okresie kampanii wyborczej.
“A w okresie kampanii wyborczej wszelkie wydatki, które były ponoszone na moją kampanię wyborczą, były finansowane przez komitet wyborczy i są na ten temat dokumenty” – zapewniał Chojecki.