Nie żyje James „Whitey” Bulger, legendarny amerykański gangster. Według nieoficjalnych doniesień został pobity na śmierć przez współwięźniów po tym, gdy przeniesiono go do nowego więzienia. Miał 89 lat.
Whitey, nazywany tak z powodu bardzo jasnych włosów, został przestępcą już jako dziecko, zajmując się kradzieżami na ulicach południowego Bostonu. Po raz pierwszy został aresztowany jako 14-latek. Od tego czasu często spędzał czas za kratami, ale równocześnie piął się coraz wyżej w przestępczej hierarchii. Prawdziwy przełom nastąpił jednak na początku lat siedemdziesiątych, kiedy Whitey rozpoczął współpracę z FBI. Wykorzystał swój status jako informator kiedy członkowie jego gangu zostali aresztowani w związku z oszukiwaniem na wyścigach konnych, a następnie przejął jego resztki i, podrzucając agentom federalnym odpowiednie informacje, zniszczył swoją konkurencję stając się najpotężniejszym przestępcą w Bostonie.
Najbardziej poszukiwany człowiek w Ameryce
Jego upadek rozpoczął się dopiero w 1994 roku, kiedy walcząca z handlem narkotykami DEA, policja stanowa Massachusetts i policja z Bostonu rozpoczęły w jego sprawie śledztwo nie informując o tym FBI. Whitey przestał być potężnym mafiosem a stał się zbiegiem. Skompromitowana współpracą z nim FBI przyłożyła się do poszukiwań. Whitey trafił na listę 10 najbardziej poszukiwanych przestępców, a za informacje o miejscu jego pobytu wyznaczono 2 miliony dolarów nagrody – więcej płacono tylko za Osamę Bin Ladena. Jednak pomimo tego Whitey był nieuchwytny.
Przełom nastąpił dopiero w 2011 roku, kiedy postanowiono skupić się na poszukiwaniu jego długoletniej partnerki Catherine Grieg. Anna Bjornsdottir, była miss Islandii pracująca jako instruktorka jogi w kalifornijskim Santa Monica rozpoznała na jej zdjęciach swoją sąsiadkę i poinformowała o tym FBI.
Marny koniec przestępczej legendy
W 2013 roku Whitey stanął przed sądem. Prokuratura postawiła mu 32 zarzuty i udało im się udowodnić 31 z nich. Znany z brutalności gangster został skazany m.in. za 11 zabójstw i otrzymał wyrok podwójnego dożywocia i pięciu lat więzienia i zapłatę milionowych odszkodowań dla swoich ofiar. W międzyczasie został jednak, jak wielu innych gangsterów, bohaterem amerykańskiej popkultury. Napisano o nim wiele książek, nagrywano piosenki i tak dalej. To właśnie on miał zainspirować postać Franka Costello, brawurowo zagranego przez Jacka Nicholsona w dramacie The Departed. Został również zagrany przez Johniego Deppa w pseudobiograficznym filmie Black Mass.
Śmierć Whiteya nastąpiła w tajemniczych okolicznościach. We wtorek strażnicy w więzieniu USP Hazelton, nazywanego przez więźniów „Górą rozpaczy”, znaleźli jego ciało. Został do niego przeniesiony dzień wcześniej. Według nieoficjalnych informacji Whitey miał zostać pobity na śmierć przez współwięźniów. Portal TMZ ujawnił powołując się na źródło w więzieniu, że trzech osadzonych odtoczyło wózek inwalidzki na którym się poruszał poza pole widzenia kamer i rozbiło mu głowę kłódką zawiniętą w skarpetę. Mieli też próbować wykłuć mu oczy improwizowanym nożem. Na chwilę obecną nie wiadomo jednak kto jest o to podejrzewany i jaki był jego motyw. Whitey w ciągu swojej długiej „kariery” skrzywdził tyle osób, że nikt nawet nie próbuje spekulować o tym kto mu nie wybaczył.