Ostatni beniaminek Ekstraklasy poznany. Warta Poznań z awansem Wiadomości sportowe z kraju i świata

Ostatni beniaminek Ekstraklasy poznany. Warta Poznań z awansem

Warta Poznań pokonując w finale pierwszoligowego barażu Radomiaka Radom 2:0 (0:0) awansowała do ekstraklasy piłkarskiej. Po raz ostatni ten zespół w najwyższej klasie rozgrywkowej występował w sezonie 1994/95.

Finał barażu o ekstraklasę: Warta Poznań – Radomiak Radom 2:0 (0:0)

Bramki: 1:0 Mateusz Kupczak (67-karny), 2:0 Mateusz Kupczak (83-karny).

Żółte kartki – Warta Poznań: Łukasz Trałka, Bartosz Kieliba, Michał Grobelny, Michał Jakóbowski, Mateusz Szczepaniak, Adrian Laskowski. Radomiak Radom: Michał Kaput, Leandro, Maciej Górski. Czerwona kartka za druga żółtą – Warta Poznań: Mateusz Szczepaniak (90+5).

Warta Poznań: Adrian Lis – Michał Grobelny, Bartosz Kieliba, Aleks Ławniczak, Jakub Kiełb – Mariusz Rybicki, Łukasz Trałka, Robert Janicki (58. Adrian Laskowski), Mateusz Kupczak, Michał Jakóbowski – Łukasz Spławski (75. Mateusz Szczepaniak)

Radomiak Radom: Cezary Miszta – Damian Jakubik (86. Dominik Sokół), Mateusz Cichocki, Meik Karwot, Dawid Abramowicz – Leandro (86. Merveille Fundambu), Michał Kaput, Rafał Makowski, Mateusz Michalski, Adam Banasiak (71. Maciej Górski) – Damian Nowak.

Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów: ok. 900.

Warta Poznań równo ćwierć wieku czekała na powrót do ekstraklasy. Po raz ostatni na najwyższym szczeblu rozgrywek występowała w sezonie 1994/95 i zajęła ostatnie miejsce. Sukces przyszedł w momencie, gdy nikt od klubu tego nie oczekiwał, po niezwykle trudnych i dość wyjątkowych barażach.

Poznaniacy w pierwszej rundzie wygrali z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza 1:0 po golu Michała Jakóbowskiego. Prowadzący tamten mecz Sebastian Jarzębak uznał bramkę dopiero po wnikliwej analizie zapisu wideo. Wcześniej w rozgrywkach pierwszej ligi sędziowie nie mogli wspierać się wideoweryfikacją, ale Polski Związek Piłki Nożnej zadecydował, że VAR będzie obowiązywać w barażach.

W piątkowym decydującym o awansie spotkaniu warciarze znów mogli wiele zawdzięczać powtórkom wideo. W 63. minucie Łukasz Spławski popychany był przez obrońców Radomiaka w polu karnym, ale wydawało się, że sędzia Tomasz Frankowski nie pokaże na “wapno”. Sytuacja przypominała dokładnie moment z wtorkowego meczu, po kilku minutach Frankowski osobiście pofatygował się obejrzeć całe zdarzenie na wideo i podyktował rzut karny. Bramkarz gości wyczuł intencje Mateusza Kupczaka, ale nie zdołał obronić strzału.

Krótko przed zdobyciem gola to poznaniacy byli kilkukrotnie w opałach. Po zmianie stron zupełnie oddali inicjatywę i radomianie przycisnęli Wartę, stwarzając kilka groźnych okazji. Nieoczekiwana strata gola zupełnie wybiła ich z rytmu, to podopieczni Piotr Tworka poczuli się pewniej i dążyli do podwyższenia wyniku.

Mecz się zaostrzył, nie brakowało nieprzepisowej walki. Piłkarze nie oszczędzali się, bezpardonowo łapiąc się za koszulki i kopiąc się po kostkach. Czas jednak pracował na korzyść gospodarzy, a w 80. minucie Jakóbowski wywalczył drugi rzut karny dla Warty. Arbiter nie od razu podyktował jedenastkę, znów udał się do linii bocznej boiska obejrzeć zapis wideo i dopiero potem podjął decyzję. Kupczak tym razem uderzył mocno pod poprzeczkę.

Trener Radomiaka Dariusz Banasik nie wytrzymał nerwowo, zaczął na palcach coś wyliczać sędziemu i ujrzał żółtą kartkę, a po chwili jego złośliwe oklaski Frankowski uznał ze niewłaściwe zachowanie i opiekun gości ostatnie minuty oglądał z trybun.

Trzy minuty przed upływem regulaminowego czasu gry poznańska defensywa zapomniała o Macieju Górskim, który nieatakowany przez nikogo nieczysto uderzył z bliskiej odległości i piłka minęła słupek. Gdyby lepiej przymierzył, radomianom pozostałoby jeszcze sporo czasu na doprowadzenie do remisu, bowiem Frankowski doliczył blisko osiem minut.

Wynik nie uległ zmianie i poznaniacy mogli świętować największy sukces na przestrzeni ostatnich 25 lat. Banasik po spotkaniu pogratulował rywalom awansu, ale nie mógł się pogodzić z decyzjami arbitra.

“Bardzo duże kontrowersje jak na rangę takiego spotkania. Szczególnie pierwszy rzut karny to jakieś nieporozumienie. Jeśli zawodnik wybija piłkę głową, a drugi upada i sędzia dyktuje karnego, to chyba coś nie tak” – mówił na konferencji prasowej szkoleniowiec.

“Ta bramka ustawiła całe spotkanie. Warta dostała bodźca, po drugim karnym było po meczu. Szkoda trochę naszej pracy, bowiem byliśmy blisko awansu” – dodał.

Trener świeżo upieczonego beniaminka ekstraklasy Tworek długo nie mógł dojść do siebie.

“Zrobiliśmy dzisiaj rzecz niespotykaną dla naszego klubu i dla tych wszystkich, którzy mają zielone serce. Po wielu latach Warta wróciła do ekstraklasy i to jest ogromny sukces i wielkie wydarzenie” – podkreślił.

Szkoleniowiec nie ukrywał, że widowisko nie było porywające, ale pojedynki barażowe mają po prostu swoją specyfikę.

“Te mecze się nie gra ładnie, tylko wygrywa. To spotkanie musieliśmy wygrać niezależnie do stylu i +zrobić+ ekstraklasę dla Poznania. I to się udało. Mecz był brzydki dla kibiców, takie piłkarskie szachy. W drugiej połowie wymykał się nam spod kontroli, ale w odpowiednim momencie uderzyliśmy na 1:0, a potem poprawiliśmy” – podsumował Tworek, który w Warcie pracuje od lipca ubiegłego roku.

Piłkarzy Warty czekają bardzo krótkie urlopy, tym bardziej, że niektóre drużyny już zaczęły się przygotowywać do nowego sezonu. Na inaugurację ekstraklasy “zieloni” w Grodzisku Wielkopolskim podejmować będą Lechię Gdańsk. Poznański stadion, popularnie nazywany “ogródkiem”, nie spełnia bowiem wymogów licencyjnych.

Źródło: PAP Autor: lic/ krys/
Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij