Ortodoksyjni Żydzi nie chcą iść w kamasze Najnowsze wiadomości ze świata

Ortodoksyjni Żydzi nie chcą iść w kamasze

W Izraelu trwają protesty ortodoksyjnych Żydów. Nie podoba im się to, że zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego będą musieli iść do wojska.

Każdy obywatel Izraela jest zobowiązany odbyć służbę wojskową. Trwa 32 miesiące w wypadku mężczyzn, ale w wypadku, w którym rekrut dostanie rolę wymagającą dłuższego szkolenia, może zostać przedłużona o cztery miesiące. Kobiety służą przez dwa lata, co może być przedłużone do trzech lat.

Równocześnie jednak od samego początku istnienia Izraela był od tej zasady wyjątek. Ultraortodoksyjni Żydzi, zwani Haredi, nie musieli służyć. Większość z nich nie pracuje, tylko studiuje Torę w szkołach religijnych. Początkowo nie byli zwolnieni formalnie ze służby, ale przyjętą praktyką było to, że odkładano ich powołanie do momentu, w którym wiek zwalniał ich ze służby. W 2002 roku Kneset przyjął jednak tzw. prawo Tal. Zgodnie z nim Haredi po osiągnięciu 22 roku życia mogą wybrać, czy chcą odbyć roczną służbę cywilną na pół etatu czy też skróconą do 16 miesięcy służbę wojskową.

Ten wyjątek dla ortodoksów od początku budził w Izraelu ogromne kontrowersje. Początkowo chodziło o kilkaset osób, ale populacja Haredi liczy dzisiaj dziesiątki tysięcy mężczyzn. Kontrowersje te znacznie wzrosły po wybuchu wojny w Gazie. Ustawa ta obowiązywała przez pięć lat, ale była przedłużana. 25 czerwca Sąd Najwyższy stwierdził, że skoro jej najnowsza wersja przestała obowiązywać w 2023, a Kneset tym razem jej nie przedłużył, to wojsko musi wysyłać wezwania także ortodoksom.

Decyzja sądu nie spodobała się Haredi. W całym Izraelu trwają protesty przeciwko służbie wojskowej. Największy miał miejsce w niedzielę w Jerozolimie. Dziesiątki tysięcy ortodoksów zebrało się w swoich dzielnicach, po czym ruszyli w stronę centrum miasta. Doszło do zamieszek, podczas których Haredi rzucali w policję kamieniami, a policjanci odpowiedzieli armatkami wodnymi. Zaatakowano także samochody dwóch ortodoksyjnych ministrów w rządzie Netanjahu, musiała im pomóc policja. Kilku policjantów odniosło rany, aresztowano co najmniej pięć osób.

W poniedziałek minister obrony Yoav Gallant zasugerował kompromis. Przemawiając przed komisjami spraw zagranicznych i obrony Knesetu powiedział, że Izrael potrzebuje pilnie 10 tys. dodatkowych żołnierzy. Szacuje się, że w Izraelu mieszka ok. 60 tys. Haredi, którzy spełniają warunki służby wojskowej, ale minister zapowiedział, że po uzyskaniu zgody rządu powołają tylko 3 tys., a liczba ortodoksyjnych rekrutów będzie rosnąć o 5% rocznie przez następne pięć lat. Zasugerował także, że trafią do specjalnie utworzonych oddziałów, w których zachowane będą zasady koszerności i nie będą w nich służyć kobiety.

W reakcji na wyrok sądu rząd Netanjahu stwierdził, że będzie starał się przyjąć nową ustawę o poborze. Ta ma równocześnie zwiększyć rekrutację wśród ortodoksów, ale także „uznać ważność studiowania Tory”, co sugeruje, że pewne wyjątki dla Haredi pozostaną na miejscu. Sam premier znalazł się w trudnej sytuacji. Część członków jego rządu popiera ich rekrutację, ale w jego skład wchodzą także wpływowe partie ortodoksyjne. Ich liderzy na razie nie zdradzili, czy w razie wejścia w życie rekrutacji ortodoksów opuszczą rząd, co spowodowałoby jego upadek. Nie ukrywają jednak, że ta sprawa jest dla nich priorytetem.

Źródło: Stefczyk.info na podst. Fal-monitor Autor: WM
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij