William „Billy” McFarland, organizator festiwalu Fyre, wyszedł po niecałym pół roku z izolatki. Jego impreza przeszła do historii jako najbardziej nieudany festiwal muzyczny na świecie.
W 2016 roku pojawiły się pierwsze zapowiedzi zorganizowania festiwalu Fyre. Miała to być dwuweekendowa impreza muzyczna zorganizowana na Norman’s Cay, wyspie na Bahamah która należała do Carlosa Lehdera Rivasa, jednego z założycieli słynnego kartelu Medelin. Organizatorzy festiwalu, McFarland i słynny raper Ja Rule, obiecywali gościom występy gwiazd, luksusowe wille oraz wyżywienie z najlepszych restauracji. Ich impreza była również promowana przez słynne influencerki jak chociażby Kendal Jenner czy Emily Ratajkowski.
Organizatorzy zapowiadali, że ich festiwal przejdzie do historii i faktycznie tak się stało, ale z innych powodów niż chcieli. Pierwszym problemem była lokalizacja. Właściciele Norman’s Cay zabronili im wspominać w materiałach promocyjnych o Pablo Escobarze i kartelu z Medelin, co zostało przez nich zignorowane. W odpowiedzi zerwali z nimi umowę i na dwa miesiące przed terminem festiwalu musieli szukać innego miejsca. Ostatecznie rząd Bahamów wynajął im parking na wyspie Great Exhuma, ale organizatorzy do samego końca nie poinformowali o tym gości.
To był jednak dopiero początek problemów. Okazało się, że większość zespołów które według reklam miały na nim wystąpić nie potwierdziły podpisania umów. Problemem były również finanse. Media donosiły o tym, że najdroższe bilety na ten festiwal kosztują dziesiątki tysięcy dolarów, ale znakomita większość z 5 tysięcy gości kupiła najtańsze opcje, przez co organizatorzy musieli drastycznie ograniczyć wydatki. Zrezygnowano między innymi z luksusowych domków letniskowych, których wynajęcie kosztowałoby 10 milionów dolarów, i goście trafili do wieloosobowych namiotów. Gdyby tego było mało na dzień przed festiwalem wyspę nawiedziły silne deszcze, przez co same namioty oraz złożone na świeżym powietrzu materace były przemoknięte.
Ostatecznie na wyspę dotarło ok. 500 osób zanim wstrzymano dalsze loty. Obsługa zabrała ich na plażę i rozdała im alkohol kiedy wynajęci lokalni robotnicy gorączkowo próbowali doprowadzić miejsce festiwalu do stanu używalności. W końcu zniecierpliwieni goście zaczęli walczyć o namioty, pojawiły się też doniesienia o kradzieżach – organizatorzy zapewnili gościom szafki na cenne rzeczy, ale nie powiedzieli im, że mają przynieść swoje własne kłódki – i pobiciach przez lokalnych mieszkańców. Wieczorem pierwszego dnia zagrał dla nich lokalny zespół, był to jedyny koncert na tym festiwalu. Chaos wzmagał fakt, że brakowało członków obsługi i nie nosili oni strojów pomagających ich odróżnić od gości.
Po pierwszym dniu ogłoszono, że festiwal zostanie anulowany a goście wrócą najszybciej jak się da do Miami. Jednak i z tym pojawiły się problemy. Pierwszy lot do Miami został anulowany z powodu problemów z manifestem pokładowym i goście zostali zamknięci na klucz na lotnisku, bez dostępu do wody, jedzenie i w nieklimatyzowanym pomieszczeniu. Co najmniej jedna osoba trafiła przez to do szpitala.
Oczywiście po tym, gdy prawda o festiwalu wyszła na jaw, McFarland stał się obiektem wielu spraw sądowych. Część z nich nadal trwa, ale w 2018 McFarland został skazany na sześć lat więzienia po tym, gdy przyznał się do trzech oszustw finansowych za pośrednictwem środków komunikacji (tzw. wire fraud), oszustwa bankowego i okłamywania służb federalnych.
Pięć i pół miesiąca temu McFarland miał udzielić wywiadu z więzienia, co stanowiło naruszenie więziennych przepisów. Władze placówki przeniosły go więc do izolatki. Jego prawnik potwierdził, że już z niej wyszedł i został przeniesiony do wspólnej celi w więzieniu w Oklahoma City. Dodał, że jego zdaniem działanie władz więzienia było „okrutną i niecodzienną karą”, która była niezgodna z prawem. Na razie nie wiadomo czy McFarland będzie domagał się za to odszkodowania.