Założona przez weteranów amerykańskich sił zbrojnych organizacja Project Dynamo poinformowała, że udało im się wyciągnąć z Afganistanu niemal pół setki obywateli USA i posiadaczy prawa stałego pobytu. To największa podobna operacja od upadku Kabulu.
Joe Biden obiecywał w czasie ewakuacji z Afganistanu, że nie zostawią w tym kraju żadnego Amerykanina. To jednak okazało się kłamstwem i kiedy odleciał ostatni samolot ewakuacyjny wielu Amerykanów i ich współpracowników zostawiono na pastwę Talibów. W odpowiedzi ich ratowaniem zajęło się wiele amerykańskich organizacji pozarządowych, często zakładanych w tym celu przez weteranów.
Project Dynamo poinformowała, że udało im się wyciągnąć grupę 49 osób – obywateli USA lub Afgańczyków, którym rząd USA przyznał wcześniej prawo stałego pobytu. Wśród nich znalazło się około tuzina dzieci, z których najmłodsze ma 11 miesięcy. James Judge, rzecznik prasowy tej organizacji, stwierdził, że to była największa podobna akcja od zakończenia oficjalnej ewakuacji i pierwsza, w której nie skorzystano z obozów dla uchodźców.
Dwóch członków Project Dynamo, Bryan Stern i Abdul Wasit, poleciało na początku tygodnia do Afganistanu z innego państwa – nie ujawniono z którego – i zebrało ewakuowane osoby. Z pomocą lokalnych ochotników przetransportowano je do kryjówki w Kabulu, gdzie przeprowadzono testy na koronawirusa i podano im wszystkie wymagane szczepionki. Następnie odwieziono ich na lotnisko międzynarodowe w Kabulu, skąd odlecieli na pokładzie dwóch wyczarterowanych samolotów. W sobotę rano wylądowali na nowojorskim lotnisku JFK.
Na razie nie wiadomo ilu jeszcze Amerykanów zostało w kraju. Biden po ewakuacji twierdził, że zostawiono od 100 do 200. Departament Stanu przyznał jednak, że od 31 sierpnia ewakuowano aż 479 obywateli USA i 450 Afgańczyków z zieloną kartą. Jego urzędnicy twierdzą, że są w kontakcie z mniej niż tuzinem obywateli USA, którzy chcą stamtąd uciec, ale mało kto już wierzy, że jest ich tylko tylu.