Dwóch mężczyzn ukradło ponad sto sztuk broni palnej ze sklepu sportowego. Wcześniej zmusili jego właściciela, by zdradził im kod do alarmu.
Zdarzenie miało miejsce w zeszły czwartek, ale dopiero teraz ujawniono je mediom. Manager sklepu sportowego w Dunham w stanie Michigan został napadnięty przez dwóch mężczyzn. Sterroryzowali go, nałożyli mu opaskę na oczy, wsadzili do samochodu i pojechali do jego sklepu. Tam zmusili go pistoletem przyłożonym do głowy, by podał im kod deaktywujący alarm.
W sklepie napastnicy zaczęli ładować pistolety do dwóch lodówek turystycznych. Łącznie ich łupem padły 123 pistolety o wartości ponad 100 tysięcy dolarów. Jim Deir, szef oddziału walczącej z nielegalnym handlem bronią agencji ATF w Michigan powiedział mediom, że jego zdaniem chcieli je sprzedać innym przestępcom, którzy nie mogą nabyć broni legalnie.
Złodzieje wpadli, bo poniosła ich chciwość. Jeden z nich zmusił właściciela sklepu, by ten przelał mu pieniądze na konto za pośrednictwem aplikacji. Dzięki temu policja poznała jego tożsamość. Drugim napastnikiem okazał się być jego brat. Obaj zostali aresztowani w piątek i usłyszeli po cztery zarzuty. Przyznali się już do winy. Policja odzyskała już wszystkie pistolety poza jednym.